W najbliższej przyszłości nie należy spodziewać się znaczących zmian w wojnie na Ukrainie, mówi Petr Pavel
W najbliższym czasie nie należy spodziewać się znaczącego przełomu na froncie wojny na Ukrainie, uważa prezydent Czech Petr Pavel. Powiedział to w piątek w wywiadzie dla amerykańskiego think tanku Atlantic Council. Powiedział również, że około 50 tysięcy sztuk amunicji artyleryjskiej powinno przybyć na Ukrainę w lipcu i sierpniu w ramach czeskiej inicjatywy, donosi TASR.
Według Pavla, należy zdać sobie sprawę, że Rosja ma znacznie większe zasoby we wszystkich obszarach niż Ukraina. „Nie możemy oczekiwać żadnych znaczących zmian na froncie w najbliższej przyszłości. Powinniśmy również jak najszybciej przekonać Rosję, że nie może osiągnąć żadnego znaczącego sukcesu na polu bitwy, a to doprowadziłoby ją do stołu negocjacyjnego” – powiedział Pavel, dodając, że Zachód powinien zatem zapewnić Kijowowi cały niezbędny sprzęt.
„Jeśli Ukraina wytrzyma presję Rosji, a Rosja nie zauważy żadnych sukcesów – a także biorąc pod uwagę wynik wyborów w USA – będziemy oczekiwać pewnych momentów jeszcze w tym roku lub na początku przyszłego roku. W międzyczasie powinniśmy przekonać Chiny, że bycie tak bliskim sojusznikiem Rosji nie leży w ich interesie” – dodał czeski prezydent.
Kiedy rozpoczną się negocjacje pokojowe, powiedział, że Zachód nigdy nie powinien uznać okupowanych terytoriów za rosyjskie, ale raczej powinien określić je jako tymczasowo okupowane. W tej chwili nie ma realnej możliwości ich odzyskania, wyjaśnił.
Pavel powiedział również w wywiadzie, że Czechy dostarczą po 50 tys. sztuk w lipcu i sierpniu w ramach inicjatywy amunicyjnej, z której pierwszy transport do Kijowa dostarczył już w czerwcu. „Od września do końca roku będziemy dostarczać od 80 do 100 tysięcy sztuk miesięcznie. To w pełni pokryje zapotrzebowanie Ukrainy, a także stworzy pewne zapasy” – powiedział prezydent Czech, dodając, że sojusznicy chcieliby rozszerzyć inicjatywę na inne rodzaje uzbrojenia.
Jeśli chodzi o wynik szczytu NATO, powiedział, że był zaskoczony reakcją większości krajów, które zadeklarowały pomoc dla Kijowa. I chociaż Ukraina nie otrzymała oficjalnego zaproszenia do przystąpienia do Sojuszu, ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski, według Pavlo, otrzymał to, czego chciał – czyli konkretne wsparcie na polu bitwy, a także szereg porozumień, które dadzą mu pewną przewidywalność w przypadku potencjalnych kryzysów.