Ostatnie posty

Tomas Trejbal: Robię rzeczy, które sprawiają mi przyjemność i mają dla mnie sens

Klára Antošová

10. 7. 2024

zegar
14 minut

Jako młody chłopak zakochał się w przyrodzie, a jednocześnie w środowisku Gór Izerskich zaczął rozumieć, jak my, ludzie, wpływamy na krajobraz. Od najmłodszych lat był również przyzwyczajony, że ogród i zwierzęta należą do domu, a opieka nad nimi jest częścią życia.

Chociaż jako dorosły spędził dwadzieścia lat w środowisku korporacyjnym, powrócił do swoich korzeni. Zbudował Natural Gardens Project, w którym pomaga ludziom tworzyć ogrody w harmonii z naturą, a przede wszystkim pielęgnuje własne z miłością i entuzjazmem.

Jakie jest Twoje wyimaginowane DNA – czy jest to bardziej natura czy ogród?

To bardziej natura niż ogród. Ale przyciągam naturę bliżej siebie poprzez ogród. Aż do domu, do mojej przestrzeni życiowej.

Jak ukształtował się Twój związek z naturą?

Zaczęło się mniej więcej na przełomie pierwszej i drugiej klasy szkoły podstawowej, kiedy zacząłem aktywnie działać na rzecz przyrody w Górach Izerskich w Sudetach, skąd pochodzę. Wtedy jeszcze mieliśmy w Pionierze wielkiego przodownika. Spędzaliśmy weekendy pod gołym niebem i głównie pomagaliśmy w różnych praktycznych rzeczach w Górach Izerskich. Góry były wtedy zaatakowane przez kornika, więc czyściliśmy zniszczone części, sadziliśmy nowe drzewa, czyściliśmy studnie. Dzięki temu nawiązałem wielką więź z naturą. Połączenie z ekologią i planetą było już we mnie i dzięki temu zacząłem dostrzegać, że można wpływać na wiele rzeczy we własnej przestrzeni życiowej, we własnym ogrodzie.

Jak długa była ta podróż, że odważyłeś się przekształcić swoją życiową, wewnętrzną oprawę w projekt, aby wyżywić swoją rodzinę?

Moje życiowe hobby płynnie przekształciło się w zawód. Zaczęło się od założenia i stworzenia własnego ogrodu. Nieustannie go fotografowałem i udostępniałem na Instagramie i na moim blogu. Na tej podstawie skontaktowali się ze mną potencjalni klienci i powoli zacząłem „zarabiać na życie” z ogrodów. To było cztery lata temu.

Z czego utrzymywałeś się wcześniej?

Ekonomia, biznes, marketing i zarządzanie ludźmi. Spędziłem prawie dwadzieścia lat na wysokich stanowiskach kierowniczych w dużych firmach. Byłem codzienną częścią tego miejskiego, szklanego środowiska. Z perspektywy czasu wiem, że nie miałem ani idealnego charakteru, ani wystarczająco ostrych łokci dla środowiska korporacyjnego.

Czy bałeś się, kiedy podjąłeś decyzję o porzuceniu ugruntowanej kariery i wkroczeniu w niepewność?

W domu, moja żona i ja przeszliśmy przez okres strachu i zmartwień o to, czy mogę to po prostu zrobić i czy jest szansa, że Nature Gardens może nas wesprzeć. W końcu dziedzina naturalnych ogrodów i permakultury obejmuje stosunkowo niewielką grupę ludzi i mieliśmy realne obawy, czy ma ona potencjał do wygenerowania wystarczającej ilości pieniędzy, aby utrzymać rodzinę z trójką dzieci.

Jestem pewien, że byłeś przyzwyczajony do szczegółowych biznesplanów w korporacjach. Jak wyglądał twój na początku?

Nie było żadnego planu i nadal go nie ma. Szczerze mówiąc, po dwudziestu latach pracy w korporacjach miałem dość arkuszy kalkulacyjnych, planów i obliczeń, więc chciałem rozpocząć mój projekt bez arkuszy kalkulacyjnych. Myślę o tym jako o robieniu rzeczy, które lubię i które mają dla mnie sens, a to wystarcza w tej chwili, aby zapłacić za rzeczy związane z moim własnym życiem, moimi dziećmi lub moimi kręgami. Nie ma tu wielkich obliczeń.

Kiedy idea ogrodu naturalnego zaczęła do Ciebie przemawiać?

Prawie dziesięć lat przed tym, jak kupiliśmy nasz mały domek z nietkniętą działką, odkryłem permakulturę i jej podejście do ogrodnictwa. Opierając się na wykładach Seppa Holzera, książkach Jaroslava Svobody i innych, coraz bardziej czułem, że zasady permakultury są tym, z czym rezonuję. Idea sprytnie zaprojektowanego, „leniwego” ogrodu, który działa bez większej interwencji człowieka dzięki wykorzystaniu symbiozy, czy to roślin, czy zwierząt, bardzo mnie ekscytowała. Ponadto tworzysz system, który będzie funkcjonalny dla przyszłych pokoleń.

Jak dokładnie może wyglądać wzajemnie wspierająca się koegzystencja roślin?

Można to zaobserwować w permakulturowym fenomenie ogrodu jadalnego lasu. Jest to złożony ekosystem, który działa na różnych poziomach. Najwyższy z nich składa się z drzew, poniżej znajdują się krzewy, poniżej kwiaty, zioła, mogą znajdować się kłody, na których rosną grzyby, a nawet rośliny, które mają jadalne korzenie.

Tak więc, podczas gdy w przeszłości po prostu ścinaliśmy trawę pod drzewami owocowymi, zgodnie z zasadą permakultury istnieją muchomory, czarne żurawie, porzeczki, wiciokrzewy, orzechy laskowe, nadal możemy zbierać miętę lub inne lecznicze lub jadalne rośliny wieloletnie, takie jak rabarbar lub czosnek niedźwiedzi pod spodem. Pod niektórymi drzewami mamy żonkile, ponieważ istnieje między nimi miły związek: jeśli posadzisz pas żonkili wokół drzewa, myszy i nornice nie będą mogły dostać się do korzeni, ponieważ żonkile są trujące i nie pachną. Jest to również potężna roślina cebulowa, ponieważ jej rozmiar i bogaty system korzeniowy mogą pomóc na przykład w stabilizacji zboczy.

Wspomniałeś, że założyłeś ogród na gołej, nienaruszonej ziemi. Jaki był pierwszy krok?

Teren był zarośnięty ostami, łozami i drzewami iglastymi, więc najpierw trzeba było go oczyścić. Potem przeszedłem przez nią i wyobraziłem sobie, jak będzie wyglądać przestrzeń, w której chcemy mieszkać, jak chcemy ją wykorzystać. A ponieważ mówią, że najlepszy czas na sadzenie drzew był dwadzieścia lat temu, a drugi najlepszy czas jest teraz, więc po stworzeniu pierwszego, wstępnego szkicu ogrodu, zacząłem sadzić drzewa. Piętro drzew potrzebuje najwięcej czasu, a drzewa nadają ogrodowi strukturę.

Co rośnie w Twoim ogrodzie?

To niesamowite szczęście, że mamy powierzchnię ponad dwóch tysięcy metrów kwadratowych i wykorzystujemy ją prawie do maksimum. Mamy zróżnicowaną mieszankę około dwudziestu pięciu drzew owocowych, takich jak jabłonie, wiśnie, grusze, czereśnie, morele, śliwy, brzoskwinie i migdały. Mamy też kilka drzew orzechowych, ponieważ je uwielbiamy. Działają fantastycznie jako rośliny odstraszające komary i muchy. Mamy też niesamowitą różnorodność krzewów. Ponieważ posadziliśmy wiele jadalnych krzewów, mamy ich taką obfitość, że nie martwimy się, czy ptaki lub wiewiórki coś zjedzą. Wręcz przeciwnie, cieszymy się z tego. To także dla nich.

Jakie krzewy uprawiasz?

Mamy te bardziej egzotyczne, jak borówka kanadyjska, wiciokrzew kamczacki, muchołówki, kaliny, ale też klasyczne porzeczki. Porzeczka to fantastyczna jagoda, która w ostatnich latach została nieco zignorowana, ale nie zasługuje na to. Po pierwsze, rośnie praktycznie bezobsługowo, a co najważniejsze, ma niepowtarzalny smak. To ogród babci. Ponieważ mieszkamy w Brdy, trzysta trzydzieści metrów nad poziomem morza, mamy również szklarnię, która wydłuża sezon i pozwala nam uprawiać rośliny wymagające cieplejszego mikroklimatu, takie jak okra czy luffa. Możemy suszyć wnętrze luffy i mieć własną gąbkę do peelingu, która może być również używana jako kompostowalna gąbka do naczyń dla zrównoważonego rozwoju.

Jaka jest w ogóle główna zasada ogrodu permakulturowego?

W sumie jest dwanaście zasad, ale główna z nich dotyczy obserwacji, a dopiero potem dalszych działań człowieka. Podstawową zasadą jest absolutne zrozumienie przestrzeni i miejsca – tego, co chcę w nim stworzyć, gdzie się znajduje i w jakiej strefie klimatycznej – aby nie sadzić bezsensownych roślin, które tam nie pasują. Interesujący jest również pogląd permakultury na użyteczność i znaczenie roślin. Utylitarny oznacza jadalny z tradycyjnego punktu widzenia. Ale permakultura ocenia użyteczność pod względem tego, czy roślina wspiera zapylacze, jest nektarożerna lub może dostarczyć nam materiału do budowy konstrukcji wsporczych, na przykład.

Z tej perspektywy fantastyczna jest leszczyna, która daje pszczołom w ogrodzie jeden z pierwszych pyłków, daje nam jadalne orzechy, a jednocześnie berberys, który jest świetny dla takich rzeczy jak pomidory. Ponadto tworzy cień w ogrodzie, ponieważ rośnie na wysokość od pięciu do siedmiu metrów. Jest to również przydatne w kontekście tego, że niektóre rośliny mają głęboki system korzeniowy i są w stanie odprowadzać wodę lub odwrotnie, z tego powodu są w stanie wyciągać składniki odżywcze na powierzchnię i w wyniku rozmarzania części nadziemnej – co ma miejsce na przykład w przypadku kostrzewy lub chrzanu – są w stanie udostępniać potas i fosfor innym roślinom, dzięki czemu gleba sama się nawozi.

Monitorowane są również właściwości lecznicze roślin – oprócz wyżej wymienionych repelentów, wiele ziół może wypędzać szkodniki z grządek warzywnych, typowo śródziemnomorskich, takich jak tymianek, rozmaryn, lawenda. Osobną kategorią w permakulturze są „wiązarki azotu”, czyli rośliny, które mogą wiązać azot i nawozić glebę wokół siebie dzięki symbiotycznym bakteriom na korzeniach. Ogólnie rzecz biorąc, rośliny strączkowe, takie jak bób, fasola, groch i soja, mogą to robić.

Czy postrzegasz siebie jako ogrodnika, czy jako osobę, która może przekazywać i sprzedawać swoje know-how?

Postrzegam siebie jako ogrodnika. Nie chcę stracić praktycznej części ogrodnictwa. I to nie tylko mojej. Lubię podejmować się ciekawych zleceń, w których mam okazję wypróbować rzeczy, których jeszcze nie próbowałem we własnym ogrodzie. Wykonanie czyjegoś ogrodu to okazja do stworzenia czegoś nowego, zgodnie z wymaganiami klienta, które mogą różnić się od moich.
Zawsze jednak pracujemy bez chemii. Nawet nowoczesny, na pierwszy rzut oka ozdobny ogród można stworzyć czysto i w zgodzie z naturą.

Co nas interesuje?

Duże i rosnące. Głównie dlatego, że młodsze pokolenie, które zbliża się do wieku, w którym zakłada rodziny, kupuje domy z ogrodami, ma znacznie bardziej pozytywne relacje z naturą i jest mniej zorientowane na konsumpcję. Mam dobre przeczucia co do tych młodych ludzi i ich nastawienia. Utrzymuję z nimi kontakt poprzez moje kursy i bloga.

Jak dużym wyzwaniem jest projekt, gdy zwracam się do Ciebie w sprawie założenia ogrodu?

To proces, którego nie da się przeprowadzić w tydzień. Spędzamy co najmniej ćwierć roku na tworzeniu go z klientem, aby upewnić się, że naprawdę tego chce. Najpierw tworzone jest badanie. Często wybieramy jedną lub więcej opcji z wielu projektów, z którymi klient czuje się komfortowo, a następnie opracowujemy dokładne plany dopasowania. Osobiście projektuję ogrody i zatrudniamy architekta krajobrazu. Następnie zatrudniam zespół ludzi wykonujących określone zawody do faktycznej realizacji.

Kto opiekuje się ogrodem?

Nie chcę, żeby nasz ogród był sztuczną wizytówką i utrzymywany przez kogoś za pieniądze. Dbam o niego ja i moja żona, a czasami pomagają nam dzieci, choć czasami zajmuje to trochę więcej czasu. Ale cały projekt Natural Gardens został stworzony z myślą, że powinien być inspiracją dla ludzi, którzy mają dom, ogród i to, co mogą w nim zrobić. Mamy ogród założony w taki sposób, że sami możemy nim zarządzać i robimy to głównie w weekendy.

Kiedy jesteś w ogrodzie, w jakich momentach czujesz się tam najbardziej komfortowo?

Miewam dni, kiedy chodzę po ogrodzie, myśląc o tym, co zrobię, jak to zrobię, ile czasu mi to zajmie. Pewnego dnia zabieram się za to. Z drugiej strony, czasami chodzę po ogrodzie przez trzy dni i czerpię inspirację. Innym razem podczas pracy. To zależy od pory roku i energii, jaką mam w sobie. Ale w ogrodzie jest to satysfakcjonujące połączenie wielu rzeczy – pracy na świeżym powietrzu, naturalnego ruchu na świeżym powietrzu. Nagrody w postaci rosnących roślin, jadalnych owoców, możliwości ścinania kwiatów do wazonu w dowolnym momencie.

Lubię też to, że praca w ogrodzie to relaks psychiczny, zen, kontakt dłoni z ziemią jest wyjątkowy. Dodatkowo temat ogrodu łączy naszą rodzinę pokoleniowo. Pochodzę ze wsi, moi rodzice zawsze byli samowystarczalni, posiadanie własnych warzyw, owoców, jajek czy mięsa było czymś oczywistym. Mój tata do dziś ma króliki i jest klasycznym, wiejskim dziadkiem, fontanną informacji, jeśli chodzi o sad, a mama z kolei do perfekcji zna się na warzywach i ziołach. W rezultacie nadal mamy bogaty i soczysty temat komunikacji. Jednocześnie przekazujemy to naszym dzieciom i staramy się jak najbardziej przyciągnąć je do ogrodu i natury.

Co najbardziej lubisz w ogrodzie?

Lubię zmiany zachodzące w czasie. Czy to przez pory roku, gdzie dobrze ugruntowany ogród zawsze ma swój urok, ale lubię też obserwować, jak rośliny się zmieniają, rosną i rozwijają. Teraz, dziesięć lat po rozpoczęciu działalności, wciąż jesteśmy w fazie, w której wszystko rośnie, rabaty się goją, drzewa tworzą wysokość, atmosferę…

Stosunkowo unikam drzew iglastych w ogrodzie, ponieważ mają one stosunkowo niewielki potencjał zmian w ciągu roku. Mogą rosnąć, ale wciąż wyglądają tak samo. Rodzime drzewa iglaste, takie jak sosny, świerki i jodły, nadają się do dużych ogrodów, ale uważam, że kiedyś były nadużywane. A jeśli chodzi o cisy, to uważam je za zło lat dziewięćdziesiątych. Jeśli jestem pobłażliwy, mogą zakryć nieestetyczną przestrzeń, mogą dać przestrzeń ptakom, ale tak samo jak wiele innych roślin. W przeciwnym razie nie mają żadnego pozytywnego wpływu. Zubożają glebę pod nimi tak bardzo, że staje się ona martwą, suchą ziemią. Jest to dość trudne do odnowienia, zwykle cały system korzeniowy musi zostać wykopany.

Jakie miejsce w ogrodzie uwielbiasz?

Jestem osobą cieniolubną, więc moje ulubione miejsce jest w cieniu pod lipą. Mamy
stół, krzesła, a tuż obok zrobiłem plac zabaw dla dzieci, więc spędzamy tam razem czas. Moja żona i ja w pewnym sensie tam śpimy, częściowo obecni, częściowo dla siebie. Ale mamy kilka miejsc w ogrodzie, w których czujemy się komfortowo. W jednym, na przykład, spędzamy czas z dalszą rodziną, w innym mamy palenisko, przy którym siadamy w ciepłe wieczory i po prostu patrzymy w płomienie i żar i myślimy.

Pszczoły, które hodujesz, są również częścią Twojego ogrodu. Jak postrzegasz je w kontekście systemu permakultury?

Pszczoły bardzo pomagają w zapylaniu. Klienci często mówią mi, że ich dynie i cukinie pięknie kwitną, ale kwiaty opadają, nawet te żeńskie. Przyczyn może być kilka, ale obecnie dość często zdarza się, że kwiaty nie są zapylane. Tak samo jest z owocami. Ale hodujemy pszczoły również dla zabawy, także dla dzieci, które lubią obserwować wszystko, co się z nimi wiąże. I oczywiście dla miodu. Zabierzemy jeden miód, ale zatrzymamy miód jesienny. Zebrali go na własny użytek, aby przetrwać zimę.

Ostatnio mówiłeś mi, że będziesz miał kurczaki. Naprawdę?

Tak. Mamy dziesięć piskląt, w tym jednego koguta. Kupiliśmy je dla własnych jajek i dla dzieci, by nauczyły się opiekować zwierzętami. Ale kurczaki są również fantastyczną częścią procesu kompostowania. Dając im odpadki z kuchni, pobierają z nich wiele składników odżywczych, a ich odchody z kolei sprawiają, że kompost jest bardzo bogaty. Mało znany jest również fakt, że kury świetnie nadają się do sprzątania ogrodu. Jeśli pozwolisz kurom grabić ziemię w grządkach przed sezonem, wyłapią kleszcze i będzie ich znacznie mniej w ogrodzie. Podobnie wiosną oczyszczą grządki i przestrzeń pod drzewami z różnych larw i zimujących szkodników, niezależnie od tego, czy są to ryjkowce, czy opieńki jabłoniowe.

Sprawiasz wrażenie osoby, która jest pewna siebie na każdym kroku w ogrodzie. Czy to prawda?

Oczywiście musiałem nauczyć się wielu rzeczy. Popełniłem wiele błędów, ale to właśnie na nich nauczyłem się najwięcej. I nadal jest tak, że każdy miesiąc w ogrodzie popycha mnie dalej, ponieważ może coś pójść nie tak.

Kiedy opowiadasz mi o ogrodzie, swoim podejściu, swojej podróży, czy czujesz, że spełniasz swoje marzenie i że właśnie w tym kierunku zmierzasz?

Czuję, czuję. Jestem niesamowicie pasjonatem tego, co robię. To daje mi cel i stało się jednocześnie moim powołaniem i hobby.

Powiązane artykuły

Źródło: magazyn z przepisami

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.