Wraz z mężem przeprowadziła się do Portugalii, aby rozpocząć nowe życie. Wtedy stało się coś nie do pomyślenia
Ostatnie posty

Wraz z mężem przeprowadziła się do Portugalii, aby rozpocząć nowe życie. Wtedy stało się coś nie do pomyślenia

Przekonanie męża, aby przeszedł na wcześniejszą emeryturę i porzucił życie w San Diego w Kalifornii i wyruszył w podróż po świecie w 2018 roku, nie było łatwym zadaniem dla Kimberly Walker, pochodzącej z Golden State.

Były projektant krajobrazu mówi, że Mark, który pracował w firmie zajmującej się odchudzaniem i żywieniem, początkowo był przeciwny, ale w końcu wpadł na ten pomysł.

„To jedna z tych rzeczy, które zmieniają życie” – Kimberly mówi CNN Travel.

„Kiedy odchodzisz z pracy i przechodzisz na emeryturę, nie możemy jej odzyskać, jeśli popełnimy błąd. Więc myślę, że był dość zdenerwowany. Powiedziałem mu: „Słuchaj, cokolwiek się stanie, będziemy żałować, że nie zaczęliśmy wcześniej… Nie można na to spojrzeć inaczej”. I jestem naprawdę szczęśliwy, że tego wysłuchał i że to zrobiliśmy” – dodaje.

Moment zmieniający życie

Wraz z mężem przeprowadziła się do Portugalii, aby rozpocząć nowe życie. Wtedy stało się coś nie do pomyślenia

Kimberly Walker i jej mąż Mark opuścili Stany Zjednoczone w 2028 roku, aby razem podróżować po świecie. (Cortesia Kimberly Walker)

Para, która pobrała się w 1997 r., przez cztery lata „podróżowała jak koczownik”. Odwiedzili m.in. Polskę, Czarnogórę i Australię, zanim w marcu 2021 r. osiedlili się w Portugalii.

Według Kimberly jej mąż, zapalony rowerzysta, „uwielbiał móc liczyć na pogodne, ciepłe dni” mieszkając w Portugalii i doskonale zaakceptował życie tutaj.

Chociaż myślała, że ​​spędzą razem jeszcze wiele lat takich dni, wszystko zmieniło się w jednej chwili osiem miesięcy temu, kiedy Mark nagle zmarł.

Teraz Kimberly zmuszona jest żyć bez ukochanego męża, mieszkając w miejscu, które wspólnie wybrali, aby zacząć od nowa.

„Chociaż jako kobieta musisz myśleć o tym scenariuszu, w którym prawdopodobnie zostaniemy wdowami, teraz o tym nie myślisz” – przyznaje. „Trzymaliśmy świat za ogon. To znaczy, zabijaliśmy to.

Zastanawiając się nad motywacją swojej decyzji o opuszczeniu Stanów Zjednoczonych sześć lat temu, Kimberly podkreśla, że ​​jej głównym celem było wspólne zobaczenie większej części świata.

„Wiele osób ucieka ze Stanów Zjednoczonych, ale nie to było naszą motywacją” – mówi.

„Chcieliśmy po prostu podróżować. Podobała nam się Europa, a Południowa Kalifornia jest tak daleko od Europy. Ten lot… Nie chciałem tego robić. Chciałem tu przyjechać i zostać.”

Kiedy w końcu byli gotowi do przeprowadzki, para sprzedała większość swojego dobytku, decydując się zatrzymać dom w San Diego, znaleźć „dobre domy” dla swoich dwóch psów i pożegnać się z przyjaciółmi i rodziną.

„Cała nasza okolica urządziła dla nas wielkie przyjęcie pożegnalne” – wspomina Kimberly. „Robili zakłady, kiedy wrócimy. I nikt nie dał nam więcej niż sześć miesięcy, ale dostosowaliśmy się do tego stylu życia i naprawdę nam się to podobało.

W ciągu następnych kilku lat Kimberly i Mark podróżowali do takich miejsc, jak Amsterdam, Dania, Bruksela, Niemcy, Francja, Hiszpania, Włochy i Wielka Brytania, często zatrzymując się z innymi parami. .

Po 18 miesiącach „utknięcia” w Nowej Zelandii podczas pandemii Covid-19 para „w końcu znudziła się noszeniem 30 kilogramów rzeczy” i zdecydowała, że ​​chcą zostać w jednym miejscu.

Na początku 2021 r. pojechali do Portugalii – miejsca, o którym wcześniej rozmawiali – w celu podjęcia pracy w domu i uznali, że to właściwe miejsce na zapuszczenie korzeni.

„Pomyśleliśmy: «OK, podoba nam się to». Możemy to zrobić.” pamięta Kimberly. „Zaczęliśmy robić wszystko, co musieliśmy, aby uzyskać prawo stałego pobytu. To było jakieś trzy lata temu.

Para uzyskała wizę D7, która pozwala na pobyt w kraju obywatelom spoza Europy posiadającym stabilny dochód pasywny.

Kimberly i Mark wynajęli dom w Vilamoura w Algarve i skupili swoją energię na radzeniu sobie z nowym otoczeniem.

Zapuść korzenie

Wraz z mężem przeprowadziła się do Portugalii, aby rozpocząć nowe życie. Wtedy stało się coś nie do pomyślenia

W 2021 roku para odwiedziła Portugalię i zdecydowała się tu zostać. (Cortesia Kimberly Walker)

Ponieważ spędzili już dużo czasu podróżując po różnych krajach Europy, Kimberly i Mark mieli już dobrą wiedzę na temat niektórych różnic kulturowych. Nie mogli jednak nie być pod wrażeniem swobodnego podejścia do życia w tym kraju.

„Niezwykła cierpliwość Portugalczyków jest bardzo zabawna” – mówi Kimberly.

„Stoimy za samochodem… A w kolejce stoi kilka samochodów. Uważamy, że jest tam sygnalizacja świetlna. Po pięciu lub dziesięciu minutach zadajemy sobie pytanie: „Dlaczego wciąż stoimy w miejscu?”. I ktoś po prostu wysiadł z samochodu i poszedł do apteki czy coś, i żaden z pozostałych samochodów się tym nie przejmował. A dla nas, Amerykanów, nie jest to możliwe. Ale coraz częściej taki jestem” – wyjaśnia.

Po pewnym czasie mieszkania w Portugalii Kimberly odkryła, że ​​zmienia się jej spojrzenie na wiele spraw i poczuła się całkowicie odsunięta od „amerykańskiego materializmu”, do którego przywykła.

„To jedna z tych rzeczy, które zauważamy dopiero, gdy wychodzimy” – analizuje. „Wszyscy, których znam w Stanach Zjednoczonych, obraziliby się, gdybym to powiedział, ponieważ nie wiedzą tego, co ja”.

Kimberly wyjaśnia dalej, że nie ma tu takiej „głębokości rzeczy” i jest całkiem szczęśliwa, że ​​może się bez nich obejść. „Jeśli wszyscy będą mieli taki sam zestaw naczyń, nie musimy się martwić o nasze naczynia” – wyjaśnia.

Jeśli chodzi o naukę języka portugalskiego, Kimberly przyznaje, że nie był to dla niej łatwy proces i że nadal „nie mówi płynnie”. Zawsze jednak potrafił sobie poradzić.

„Trudno jest nauczyć się portugalskiego, ponieważ Portugalczycy chcą ćwiczyć swój angielski” – mówi. „I znacznie lepiej mówią po angielsku niż my po portugalsku”.

Chociaż Vilamoura, pełna międzynarodowych mieszkańców, niekoniecznie jest miejscem, które Kimberly wybrałaby na dłuższy pobyt, twierdzi, że to ludzie, w szczególności lokalna społeczność rowerowa, sprawili, że osiedliła się z Markiem w tym mieście Algarve. .

„Zasadniczo każdy, kto tu mieszka, albo ma łódkę, albo gra w golfa” – mówi. „Nie mieliśmy łodzi i nikt z nas nie grał w golfa. Ale Mark poznał fantastycznych przyjaciół na rowerze i była tu naprawdę dobra grupa rowerzystów.

Tragiczny obrót wydarzeń

Wraz z mężem przeprowadziła się do Portugalii, aby rozpocząć nowe życie. Wtedy stało się coś nie do pomyślenia

Para, na zdjęciu w Irlandii w 2019 r., odwiedzała Hiszpanię, kiedy Mark nagle zmarł. (Cortesia Kimberly Walker)

Chociaż przystosowanie się do życia w nowym kraju wiązało się z pewnymi wyzwaniami, Kimberly twierdzi, że ona i Mark szczęśliwie odnaleźli swoją drogę. „Byliśmy solidni” – mówi. „Było nam bardzo dobrze. Zawsze byliśmy razem. Byliśmy razem przez 37 lat.”

W marcu para była w Hiszpanii, odwiedzając przyjaciela, kiedy Mark miał zawał serca i zmarł.

„To było okropne” – wspomina Kimberly. „To nie powinno się zdarzyć… Ale stało się. Nadal tego do końca nie zaakceptowałem. Minęło osiem miesięcy, a wydaje mi się, że minęło osiem dni.

Choć pomysł powrotu do USA chwilowo przyszedł mu do głowy, ostatecznie zdecydował się tu zostać.

„Wiele osób myślało, że wrócę do domu” – mówi. – Ale to już nie jest mój dom. Myślę, że nie było mnie już wystarczająco długo i to ja jako pierwszy chciałem odejść.

Po dokonaniu niezbędnych ustaleń i uporaniu się z logistyką sytuacji Kimberly sama wróciła do Portugalii.

Bałem się „tej czteroipółgodzinnej podróży [entre o aeroporto de Lisboa e o Algarve] z rowerem na dachu (samochodu) do pustego mieszkania” i podróż uznała za niezwykle trudną.

Po powrocie do Vilamoury Kimberly została sama i nie wiedziała, co dalej robić.

Postanowił zaadoptować psa o imieniu Honey, aby mieć „towarzysza” i zaczął załatwiać formalności związane ze śmiercią jego żony.

Kimberly mówi, że była poruszona wsparciem, jakie otrzymała od lokalnej społeczności, która zgromadziła się wokół niej.

„Odkryłem, że mam tu więcej przyjaciół, niż myślałem” – mówi. „Ludzie przyszli mi z pomocą. A tego potrzebujemy właśnie teraz.”

Chociaż nie jest pewna, jak długo pozostanie w Algarve, Kimberly z pewnością nie jest jeszcze gotowa na żadne duże zmiany.

„Nie chcę zaczynać od nowa” – wyjaśnia i dodaje, że nie jest gotowa nigdzie przenosić rzeczy Marka. „Zamierzam tu zostać w tym samym mieszkaniu przez kolejny rok, żeby móc spokojnie wszystko zorganizować” – mówi.

Nieunikniony smutek

Wraz z mężem przeprowadziła się do Portugalii, aby rozpocząć nowe życie. Wtedy stało się coś nie do pomyślenia

Kimberly ze swoim psem Honey, który został odebrany ze schroniska po śmierci Marka w marcu tego roku. (Cortesia Kimberly Walker)

Kimberly twierdzi, że rodzina udzieliła jej ogromnego wsparcia, ale jak dotąd nikt nie był w stanie pojechać do Portugalii, aby spotkać się z nią.

„Mam dwie siostry i obie rozmawiały o tym, żeby wsiąść do samolotu i polecieć ze mną” – mówi. „Ale to typowi Amerykanie, żaden z nich nie ma paszportów”.

Mimo że bycie sama jest niezwykle trudne, Kimberly uważa, że ​​byłoby jeszcze gorzej, gdyby wróciła do Stanów Zjednoczonych.

„Nie wszystko, co robię (tutaj) jest wspomnieniem bez męża” – mówi, wyjaśniając, że „wszystko boli”, kiedy wraca do San Diego.

Ale chociaż Portugalia może nie być wypełniona dziesięcioleciami wspomnień Marka, jego ból pozostaje nieunikniony.

„Przeżywam stratę, którą trudno zaakceptować” – mówi. „Ale połowa osób w mojej sytuacji, połowa małżeństw musi to zrobić… Nie jestem aż tak wyjątkowy. To trochę wcześniej, niż chciałem, i oczywiście szybko i gwałtownie…”

Kimberly i Mark zaplanowali kilka wspólnych podróży przed jego śmiercią, a ona nie mogła się doczekać przynajmniej jednej w tym roku.

Po zmaganiach ze znalezieniem innego towarzysza podróży zdecydowała się samotnie wybrać się na zaplanowaną przez nich podróż do Norwegii. To było w lipcu.

„Wycieczka była fantastyczna…”, mówi. „Było wielu innych samotnych ludzi… Wszyscy byli dla mnie bardzo gościnni. I mogę podróżować sam. Podróżowałem sam. Wiem, że mogę podróżować sama, ale podróżowanie bez Marka było zbyt wysoką poprzeczką.

Choć ma nadzieję nadal zwiedzać świat, Kimberly podkreśla, że ​​nie chce już podróżować sama i „będzie potrzebowała towarzystwa”. „Jeśli więc znasz kogoś, kto chce podróżować…”, dodaje.

W sierpniu Kimberly wróciła do Stanów Zjednoczonych i po raz pierwszy od śmierci Marka wreszcie spotkała się z rodziną.

Wyjaśnia, że ​​podczas pierwszej podróży powrotnej postanowił odbyć „na uboczu”, aby nie kolidować ze ślubem swojej siostrzenicy, który miał miejsce kilka miesięcy później.

„Wiedziałem, że ślub się odbędzie” – mówi. „I zdecydowałam, że chcę, żeby mój pierwszy powrót do domu nie zbiegł się z radością ślubu. Chciałem to mieć już za sobą, aby panna młoda mogła przeżyć chwilę radości, a ja nie musiałbym być takim rozczarowaniem.

Niedawno wrócił do Kalifornii na swój ślub, który opisuje jako „słodki”.

„Małżeństwa będą dla mnie trudne” – mówi. „Więc dobrze było mieć wiele z tego z głowy”.

W tym roku Kimberly przeżyła swoje pierwsze Święto Dziękczynienia i pierwsze Boże Narodzenie od śmierci męża. Pierwszego dnia zaplanował „normalny dzień”, a drugiego uda się do Wielkiej Brytanii.

Początkowo Kimberly zamierzała spędzić Boże Narodzenie w Portugalii, ale twierdzi, że rodzina przekonała ją, aby spędziła ten okres świąteczny w Oxfordshire, na północny zachód od Londynu, z przyjaciółmi, których poznała podczas siedzenia w domu.

„Boże Narodzenie to jeden dzień” – mówi. „A więc nie jest to sytuacja nie do pokonania”.

Jeśli chodzi o przyszłość, Kimberly twierdzi, że „nie zamyka przed niczym drzwi”, ale chce dać sobie czas na zrobienie kroku naprzód i przyjęcie wszystkiego, co przyniesie życie.

„Być może wrócę do Stanów Zjednoczonych” – mówi. „W tej chwili myślę, że radzę sobie tutaj naprawdę dobrze. To prawdopodobnie najlepsze miejsce, aby wykonać całą pracę, którą muszę wykonać, aby przejść przez ten proces.

Obecnie Kimberly posiada zezwolenie na pobyt czasowy, które odnawia, a w przyszłości może ubiegać się o zezwolenie na pobyt stały lub obywatelstwo portugalskie.

Kimberly mówi, że teraz czuje, że pod pewnymi względami stała się bardziej Europejką niż Amerykanką, i kontynuuje naukę języka portugalskiego.

„Wygląda na to, że przegrywam szybciej, niż się uczę” – przyznaje, po czym wyjaśnia, że ​​będzie musiał zdać test znajomości języka portugalskiego, jeśli będzie realizował swoje plany stałego pobytu.

Chociaż nie wyobrażała sobie, że sama wejdzie w ten rozdział swojego życia, Kimberly jest zdeterminowana, aby iść do przodu pomimo niezaprzeczalnego smutku, który teraz ze sobą niesie.

Czuje się niesamowicie szczęśliwa, że ​​mogła przeżyć tak wiele niesamowitych przygód z Markiem u boku i planuje przeżyć ich jeszcze więcej, gdy nadejdzie odpowiedni czas. „Jest we mnie szczęśliwa osoba, która od czasu do czasu próbuje się ujawnić, więc zamierzam ją odzyskać” – mówi.

„Chcę uhonorować mojego męża, a bycie smutnym jest tego częścią. Dlatego choć bardzo mnie to boli, bardzo ważne jest, aby to zrobić”.

source

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.