Ostatnie posty

Daj szansę dużym dzieciom! Są wspaniałe!

Liliana Marinescu (47) i jej mąż rozważali adopcję wiele lat temu, kiedy byli całkiem młodzi. Zawsze fascynowała ich adopcja, miłość do dzieci, których sami nie stworzyli. Ale stało się to cztery lata temu. I stało się za kolejne dwa.

Jak większość rodziców adopcyjnych, wyruszyli z myślą o jak najmłodszym dziecku, ponieważ istnieje taki zwyczaj, aby być małym, aby można było je kształtować, aby można było je kształcić. Ale nie był to dla nich warunek konieczny. Większe dziecko było opcją, byli otwarci na każdy wybór. Małe, duże, dziewczynka, chłopiec, w końcu to nie miało znaczenia.

„Pierwsze dziecko, które zobaczyliśmy w systemie, było również naszym pierwszym dzieckiem, Andriejem, w którym zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia. Była między nami natychmiastowa chemia i adopcja go była najlepszą decyzją, jaką podjęliśmy. Miał 9 lat, kiedy stał się nasz, teraz ma 13. Kiedy zaproponowano nam starsze dziecko, Andrieja, zgodziliśmy się, zdając sobie sprawę, że nie ma obowiązku adoptowania go. Powiedzieliśmy sobie, że nie mamy nic do stracenia, po prostu dajmy mu szansę. Zarówno dla nas, jak i dla niego. Spotkanie było emocjonalne dla obu stron. Andrei mieszkał z opiekunką zastępczą, którą nazywał mamusią, bardzo miłą panią, która przygotowała go do spotkania i towarzyszyła mu przez cały czas”.

Wolny, by kochać

Chłopiec był mały jak na swój wiek (i nadal jest), ale było w nim coś, co natychmiast urzekało: jego dociekliwe, jowialne oczy. Mądre dziecko, przez całe życie przełamywał wszelkie bariery, wszelkie uprzedzenia. „Zdaliśmy sobie sprawę, że możemy pozwolić sobie na wolność i pokochać duszę bez względu na wiek, wzrost, pochodzenie. Wtedy mogliśmy decydować za siebie i za niego. Po spotkaniu, w drodze powrotnej do domu, myśleliśmy już o tym, jak szybciej zabrać go do domu, do jakiej szkoły pójdzie… Nie mogliśmy się doczekać rozpoczęcia nowego rozdziału w naszym małżeństwie, rodzicielstwa” – mówi Liliana Marinescu.

Jego pokój czekał na niego od lat

Jak na ironię, pierwszy dzień pobytu Andrieja w domu był pierwszym dniem pandemii. Od następnego nie było już możliwości swobodnego poruszania się. „Dom”, w którym z niecierpliwością czekali na niego dziadkowie i kuzyni. Własna rodzina. Miał już nawet przygotowany pokój. I to nie w pośpiechu. Przez lata. Andrei był teraz spokojny, jego poszukiwania ustały. Znalazł swoje miejsce. „Dużo łatwiej pracuje nam się ze starszym dzieckiem. Andrei jest świadomy tego, co mu się przydarzyło, zna swoją rodzinę, zna swoją przeszłość. Wyzwaniem jest pomóc mu uporać się ze wszystkim, co się wydarzyło. W tym celu otrzymaliśmy wsparcie od Child Protection, psychologów, dobrych ludzi, którzy nas rozumieli i wspierali”.

Pożegnanie i ponowne spotkanie tego samego dnia

Z pragnienia Andreia, by mieć braciszka lub siostrzyczkę i pragnienia pary Marinescu, by mieć więcej dzieci, dwa lata później pojawiła się Ioana. Właśnie zdążyli złożyć dokumenty i zobaczyli ją na zdjęciu. I zakochali się od nowa. „Teraz byliśmy doświadczeni, wiedzieliśmy, że nadal chcemy mieć większe dziecko, a Ioana była tym, czego chcieliśmy. Miała wtedy 7 lat. Teraz ma 9 lat. Wiedząc, jak bardzo możemy kochać dziecko, Andrei, pomyśleliśmy, że będzie rozpieszczany i że powinien nauczyć się dzielić, dawać, kochać brata lub siostrę „.

Nie było to tak proste, jak w przypadku Andrieja. Z Ioaną było szybciej. Poznali ją w dniu, w którym jej poprzednia właścicielka zrezygnowała z jej zatrzymania i tego samego dnia zabrali ją do domu. To było szybkie, niespodziewane i rozdzierające serce. Zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców adopcyjnych. Ioana płakała z powodu rozłąki, Liliana i jej mąż płakali z litości. „Dzieci mają niezwykłą zdolność wyczuwania ludzi, czują, że je kochasz i że będzie im dobrze. Kiedy prawie wróciliśmy do domu, udało nam się zastąpić łzy uśmiechem”.

Krok po kroku

Spotkanie z mężczyzną, który teraz będzie jej bratem, było emocjonalne. Ioana była bardzo szczęśliwa, że poznała Andreia, bardzo szczęśliwa, że go ma. A jego obecność była korzystna dla siedmiolatki, pomagając jej przetrwać poważną zmianę w jej losie.

„Kiedy adoptujesz dziecko, dostajesz cały pakiet. Ze wszystkim. I z kaprysami, i z pretensjami, i z frustracjami, i z postrzępionymi nerwami. Ale jeśli ty, jako dorosły, jesteś otwarty, wiesz, czego się spodziewać, i akceptujesz pomoc i wsparcie, rzeczy same się o siebie zatroszczą”. Etapy ich adaptacji w rodzinie były takie same. Początkowo chcą tylko, abyś je kochał. Potem zaczynają wyciągać na światło dzienne całą przeszłość, a następnie zaczynają rozumieć, z pomocą rodziców. I dopiero wtedy rozumieją i akceptują swoją przeszłość, zdają sobie sprawę, kim są, decydują, że chcą lepszej przyszłości i osiedlają się w rodzinie. Adopcja kończy się, gdy następuje przywiązanie”.

Andrei był tym, który bardzo pomógł zintegrować Ioanę z rodziną i sprawił, że proces przebiegał sprawnie. Zarówno dla niej, jak i dla rodziców adopcyjnych. Fakt, że w rodzinie było inne dziecko z podobną historią życiową, dodał dziewczynce pewności siebie i przywiązanie nastąpiło znacznie szybciej. Teraz oboje są najlepszymi przyjaciółmi, razem się uczą, bawią, mają wspólnych znajomych. Są jak prawdziwi bracia.

Miłość, cierpliwość, dobroć

Liliana jest przekonana, że nie ma wyzwania, któremu rodzice adopcyjni nie mogliby wspólnie sprostać. Przez wszystkie lata rodzicielstwa zdała sobie sprawę, że ograniczenia i oczekiwania nie tkwią w dzieciach. Mają je dorośli. Dzieci pragną jedynie uczucia, zaangażowania i uwagi poświęconej ich potrzebom. Których, trzeba przyznać, jest wiele. Odkryła, że to wszystko, czego chcą. Cierpliwość i dobra wola zrobią resztę.

Tak, wiele się zmieniło, odkąd w rodzinie pojawiły się dzieci. Zmieniła się dynamika związku, miłość została podzielona na bardziej równe części. Nie jest już dzielona przez dwa, teraz jest dzielona przez cztery. Zmieniło się codzienne życie. Ale jest to zmiana, której pragnęli: „Każdy dzień naszego życia rozjaśnił się, dom wypełnił się śmiechem, zabawą, radością” – mówi Liliana.

Odkrywanie dzieciństwa skradzionego przez nieodpowiedzialnych dorosłych

Nawet w wieku 13 lat Andrei nadal gra. „Grają, ponieważ są dziećmi, które niestety nie miały prawa do dzieciństwa. Zostało im skradzione przez niektórych dorosłych, którzy prawdopodobnie z powodu braku wykształcenia lub nieodpowiedzialności nie zdawali sobie sprawy z tego, co im robią. Teraz na nowo odkrywają swoje dzieciństwo, są wesołe, jowialne, bardzo posłuszne, bardzo kochające i bardzo dobrze się uczą z bardzo wysokim IQ. Dzieci, których rodzice chcą, aby stały się najlepszą wersją samych siebie. Aby zdawały sobie sprawę, że są wyjątkowe i że tej wyjątkowości nikt ani nic nie może im odebrać. Dzieci, które stają się pewne siebie i swoich możliwości. I nigdy nie zapominają, od czego zaczęły.

„Mamy nadzieję, że poprzez siłę przykładu możemy zainspirować inne rodziny, które mogą obawiać się podjęcia tego kroku, tego wyboru. Powiedziałbym im, aby rozważyli adopcję starszego dziecka. Aby poznali je w prawdziwym życiu, a nie tylko widzieli je na zdjęciach, aby naprawdę zobaczyli, jak piękne są, jak wspaniałe są i aby dali im szansę. Przynajmniej zobaczyć… Bo niestety większość z nich nie chce się z takim dzieckiem umówić. Powiedziałbym im również, aby mieli odwagę poznać te dzieci, powitać je w swoich domach z miłością, a wtedy będą mieli przywilej obserwowania, jak rozkwitają i zmieniają się na ich oczach”.

Nie wszystkie historie adopcyjne są bajkami, ale zdecydowana większość z nich ma szczęśliwe zakończenia. W ramach kampanii redakcyjnej „”, prowadzonej przez All About Mums przez cały czerwiec, będziemy publikować aktualne informacje na temat procesu adopcji, historie rodzin, które dokonały adopcji oraz wywiady ze specjalistami na temat wyzwań stojących zarówno przed rodzicami adopcyjnymi, jak i ich dziećmi. Poprzez tę kampanię chcemy, aby dzieci, które nie mogły być wychowywane przez rodziców, którzy dali im życie, znalazły nowe rodziny, które mogą zaoferować im „dom”. Jeśli chcesz podzielić się z nami historią adopcji, napisz na adres .

Możesz również przeczytać inne artykuły opublikowane w ramach kampanii „Adopcja zmienia losy”:

Polecamy również obejrzenie tego filmu

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.