Zwierzęta, które wyciągasz z łopaty grabarza, już to wiedzą na zawsze – wywiad z Kristýną Frejovą
Michala Komrsková
26. 12. 2024
zegar
11 minut
Aktorka, pisarka, scenarzystka, dokumentalistka, nauczycielka i znakomita gawędziarka Kristýna Frejová o swojej nowo odkrytej pasji do hodowli, o spokoju, który najbardziej ceni w Świętach Bożego Narodzenia i o swojej nowo dorosłej córce Ráchel. Týna i ja przyjaźnimy się od wielu lat, dlatego dotykamy się w wywiadzie.
Mam teorię, że ludzie dzielą się na psy i koty. Ludzkie „psy” są lojalne, oddane, przyjacielskie, wesołe, po prostu chętne do zabawy. A ludzkie „koty” są zdystansowane, trochę wkurzone, samotne i interesują się ludźmi tylko wtedy, gdy mają pod ręką jedzenie. Zawsze myślałem o tobie jak o psie. Jak zostałeś posiadaczem trzech kotów?
Pierwszy kot przyszedł do mnie, gdy byłem w ciemności. Było to też pierwsze zwierzę, które mnie tam odwiedziło. Pojawiła się jako piękna czarna pantera o zielonych oczach i wpatrywała się we mnie. Mój przyjaciel, psycholog Andy Urbiš, przez całe życie powtarzał mi, że bardzo chciałabym być wilczycą, tak jak moja mama, ale tak nie jest, że jestem dzikim kotem. A kiedy się do tego przyznam, czuję ulgę. Zawsze odpychałam koty od siebie, bo oczywiście czułam się jak wilcza matka. Od dzieciństwa mieliśmy w domu psy i zawsze twierdziłem, że kot nie przekroczy mojego progu, nawet same koty nie przychodziły do mnie zbyt często. Albo że kiedykolwiek pogłaskałbym kota? W ogóle tego nie pamiętam. I wtedy wydarzyła się ta dziwna rzecz. Los chciał, że przyszedł do nas pierwszy kociak. Był na granicy życia i śmierci, został znaleziony w środku lasu w Rudawach, zaczynał marznąć. Było jasne, że ktoś go tam porzucił i że nie przeżyje. Cóż, to są nasze Rudawy Ebonita Von.
Jak przedostała się z Rudaw do Vinohradów?
Znalazł ją kuzyn Ráchelčy, ale miał już swoje dwa koty. Potem, kiedy się spotkaliśmy, zaczął pokazywać mi filmy przedstawiające wspomnianego czarnego kociaka, pokazujące, że jego dorosłe koty go biją, i że mu go żal. A jeśli nie chcemy go poślubić. Oczywiście moja córka płakała Tak, mamo, będziemy mieli kotka! Nadal twierdziłam, że nigdy nie będę miała kota. Za kilka dni pojechaliśmy go odwiedzić i przywieźliśmy kociaka, kuwetę i kocią toaletę. Tam miał już dla nas wszystko przygotowane. Kociak od razu do mnie przyszedł i wiedziałam, że jest nasz. Zabraliśmy ze sobą kociaka, którego w pewnym sensie podnieśliśmy i nakarmiliśmy. Dziś jest piękną kotką o najbardziej zielonych oczach na świecie. Jest tak niesamowicie życzliwa, że nigdy nie widziałam czegoś takiego u kotów.
Jednak nie jest sama. Czy to było podobne do kontrolowania losu z drugim kotem?
Z biegiem czasu zrobiło mi się przykro, że Ráchel i mnie często nie było, a Ebony był sam w domu. Wiem, że mówi się, że koty lubią być same, że są terytorialne i przez to bardzo wrażliwe na swoją przestrzeń. Ale przyszło mi do głowy, że ta nasza nie do końca jest zadowolona, że jest sama w domu. Hasło nauczyłam się od mojej wspaniałej przyjaciółki Belli Schenkovej, która dużą część swojego życia poświęca potrzebującym zwierzętom Nie kupuj, adoptuj. Bella ratuje koty i psy z różnych osad na wschodzie Słowacji, ale także tutaj, w Czechach i szuka dla nich nowych rodzin. A kiedy na Ukrainie zaczęła się wojna, zwierzęta zaczęły stamtąd docierać do Czech – bombardowano między innymi schroniska. Kiedy zobaczyłem te filmy, oniemiałem… i nawet nie mówimy o koniach, które tam wędrują. Głodujący, ranni, umierający z głodu i pragnienia. Zapytałem Bellę, czy przypadkiem nie pojawi się młodszy kot, którego wezmę, aby Ebony mogła mieć partnera. Niedługo potem zadzwoniła do mnie, że ma dla nas ośmiomiesięcznego kociaka.
Jak przebiega adopcja kociaka z ogarniętej wojną Ukrainy?
Nawet nie wiedziałem jak wygląda, od razu powiedziałem, że się z nią żenimy. A cała akcja z przesadą wyglądała jak osoba jadąca do Chicago w latach 30. XX wieku, żeby kupić pistolet maszynowy lub butelkę whisky. Umówiliśmy się co do konkretnego miejsca. Przyjechałem, a tam były klatki z kotami. Widziałem ogromne, kalekie Ukrainki, ogromne brytyjskie koty. To mnie trochę zaskoczyło. A potem zabrali tu naszą Matyldę, ja zabrałem ją do skrzyni, a skrzynia ze mną do bagażnika samochodu i pojechaliśmy. Tak naprawdę widziałem ją w domu dopiero, kiedy ją wypuściliśmy.
Jak się zachowała?
Stało się dokładnie to, czego się spodziewałam: intuicyjnie wiedziała, że tutaj żadna bomba nie spadnie na jej głowę. Przyjechała ze złamanym nosem, złapano ją gdzieś w pobliżu Irpiny, w zbombardowanej wiosce. Kiedy pierwszej nocy trzymałem ją na kolanach i głaskałem, utkwiła we mnie swoje bursztynowe oczy i pomyślałem, że nie mogę sobie nawet wyobrazić, co te oczy widzą. Strasznie mruczała, była całkowicie przyklejona do mnie. Ona naprawdę, naprawdę głośno mruczy, potrafi wstrząsnąć. I jest naprawdę bardzo miła i wdzięczna. Ona i Ebony syczały do siebie dwa razy, ona siedziała za rogiem i zerkała na nią, a wieczorem już się ganiali i bawili. W ciągu dwóch dni spali razem w jednym łóżku. Mam wrażenie, że zwierzęta, które tak wyciągasz z łopaty grabarza, o tym wiedzą.
I po trzecie, masz czarny mikrofon, którego nie da się odróżnić od Ebony. Nawet jej historia jest tak wyjątkowa?
Jasne! W poprzedniej rezydencji oba koty wyszły na zewnątrz, na zamknięte podwórko. I pewnego dnia Ebony po prostu zniknął. To była totalna apokalipsa. Cała banda Vinohradskiej, stali bywalcy pobliskich firm, moi przyjaciele, wszyscy spędziliśmy prawie dwa tygodnie na poszukiwaniu kota. Wszędzie wisiały zdjęcia przedstawiające burzę. Ráchel i ja desperacko wierzyliśmy, że pada deszcz gdzieś na zewnątrz.
Pilnie potrzebuję szczęśliwego zakończenia!
Minęły dwa tygodnie i zadzwonił do mnie znajomy, który zresztą studiuje kryminologię i powiedział, że pewien pan znalazł na Facebooku kota i zabrał go do schroniska w Malešicach. Spojrzałem na zdjęcie, rozpoznałem Ebony i pojechaliśmy tam. Znaleźliśmy wychudzoną kotkę, która nie reagowała na swoje imię, ale tak bardzo chciałam, żeby to była ona, że przywieźliśmy ją ze schroniska do domu. Ona jednak zachowywała się inaczej, np. nie spała tam, gdzie spał Ebony. Zawsze była szczęśliwa w łazience na wieszaku na ręczniki. Następnego dnia Rachel przyszła i powiedziała: Mamo, to nie jest nasz kot. Z westchnieniem potwierdziłem to jej i przyjąłem to tak, jakby to nie było nasze, ale zrobiliśmy dobry uczynek i może ktoś tak samo zadba o nasz.
Wiesz, wyobrażam sobie, że potrafię odróżnić naszego blond psa od innego blond psa po znakach, reakcjach, zachowaniu. Ale jak odróżnić czarnego kota od czarnego kota?
Cóż… wiesz i nie. (Pani w schronisku twierdziła, że inaczej się zachowywała, bo była zestresowana.) Ale ona już tu spała, nie było możliwości jej sprowadzić z powrotem. Ogłosiłem stan zatrzymania kota. Właśnie mieliśmy czarnego kota, którego nazwaliśmy Ebony, mimo że oboje wiedzieliśmy, że to nie ona. Oczywiście satysfakcja nie była pełna, zastanawiano się, gdzie jest ta prawdziwa, gdyby nie potrącił ją samochód… Po kilku dniach spędzonych z fałszywym Hebanem spotkałem pod drzwiami sąsiadkę (o godz. północ!), który mi mówi, nadal szukasz tego czarnego kota? Coś miauczało tam, w krzakach. Zawołałem ją po imieniu i nasza Ebony wyszła z krzaków. Jak odeszła, tak przyszła. Była cała zdrowa, dobrze odżywiona, czysta, przypuszczam, że ktoś ją zabrał do domu.
Jak zareagowali na siebie prawdziwy i fałszywy Ebony?
Kiedy wróciłem do domu z prawdziwym, fałszywy natychmiast wsiąkł w parkiet. Próbowała stać się niewidzialna. Matylda patrzyła na jednego czarnego, na drugiego czarnego i na mnie. Pewnie kręciło jej się w głowie Zupełnie straciłeś rozum. Wtedy przyszła Rachel i powiedziała: OK, to nie jest Ebony, to jest Behemoth. Czytała wówczas Mistrza i Małgorzatę, gdzie Behemot jest wcieleniem diabła. Imię Behemoth już jej utkwiło w pamięci, tak jak ona utkwiła w naszej pamięci.
Masz je teraz na ostatnim piętrze apartamentowca Vinohrady, czy to sprawia jakieś trudności?
Pomijając fakt, że czasami siedzą przy drzwiach i smutno wyglądają, jakby chcieli wyjść, ale tak naprawdę nie. Nie ma większego znaczenia, czy przygotujesz karmę dla dwóch kotów, czy trzech.
No cóż, można powiedzieć, że nie ma znaczenia, czy będą to trzy, czy pięć, ale tak to zostawię. Mówiłaś, że w poprzednim mieszkaniu wychodziły, czy trzeba im teraz jakoś zastępować tę aktywność na świeżym powietrzu?
Ráchel i jej chłopak spędzają dużo czasu na zabawie, poświęcają nawet godzinę dziennie na zabawę z kotami. Z drugiej strony, jako że jest ich trzech, same w zupełności wystarczą. A czasami biorę Matyldę na smyczy, ona to lubi.
Czy łatwiej jest Ci mieć koty, biorąc pod uwagę Twój styl życia? Albo kręcisz film, albo jesteś w teatrze, uczysz aktorstwa w wyższej szkole zawodowej.
Miałem psa przez czternaście lat, ogromną hybrydę Frigo. Ráchel była malutka, nie potrafiła wyprowadzać czterdziestokilogramowego psa. Byliśmy wtedy sąsiadami z Igorem Chmelą i Janičką Janěkovą, bardzo mi pomogli. Jeśli jest to pies i ktoś ma tę pracę…czasami wychodzę o piątej rano, jak trzy razy w zeszłym tygodniu. Wracam o północy i nie mam możliwości zatrzymać się w domu, bo po prostu jadę z miejsca na miejsce. Naprawdę trzeba mieć czas dla psa, koty są tu szczęśliwe, całe mieszkanie to jeden wielki koci żwirek.
Jeśli możesz to nazwać, jakie pozytywne rzeczy wniosły koty do Twojego życia?
Cóż, to interesujące pytanie. Zawsze będę kochać psy i konie, to zwierzęta, które są mi bardzo bliskie. A teraz lubię odkrywać koci świat, jest on właściwie zupełnie nowy. Czytam różne rzeczy na temat ich wyrazu twarzy, tego, co mają na myśli i jak okazują emocje. Jeśli jest coś, co mnie w nich fascynuje, to jest to ich spokój. Czasami włączam film i otaczają mnie ze wszystkich stron, mruczą i to daje mi poczucie domu i spokoju. Jeśli chodzi o te trzy dziwki z ulicy, myślę, że próbowały już wystarczająco dużo i że postaramy się, aby ich życie było jak najmilsze. Ale będę miała dokładnie taką samą relację z psem, jaką na pewno w przyszłości wybiorę ze schroniska.
Ostatnie pytanie jest całkiem logiczne, biorąc pod uwagę porę roku: czy rozpieszczanie Twojego kota obejmuje prezenty świąteczne?
Zawsze mają coś pod choinką. Paszteciki, kochające się nawzajem. Na Święta Bożego Narodzenia odwiedza mnie wiele osób, a ja dużo gotuję, więc Matylda siedzi na linii i wszystko sprawdza. Ale szczerze mówiąc, wolę, żeby Święta Bożego Narodzenia jak najmniej przypominały Boże Narodzenie. Moja mama zmarła 21 grudnia i choć minęło już piętnaście lat, wspomnienia te są zawsze bardzo intensywne. Staram się więc, żeby Ráchel i ja nie wpadli w świąteczny szał. Moja córka jest pod tym względem dzieckiem zupełnie niestandardowym. Raczej staramy się zachować spokój, posiedzieć razem, napić się dobrego wina, porozmawiać. To dla mnie jak najbardziej.
Kristyna Frejová
„Nie ma kilku przedstawień teatralnych, jeżdżę na wiele tournee, uczę w Wyższej Szkole Aktorskiej, gdzie jestem w nowym roku. Piszę scenariusz do serialu Nové záčátky, który będzie emitowany od stycznia na platformie Prime. I ja też w nim gram. Wiem dla kogo piszę teksty i staram się dawać moim kolegom coś do grania i dobrej zabawy. Chcę ich przedstawić jako barwne osobowości, nawet jeśli ktoś jest pozytywnym bohaterem, to nadal może wieczorami pić i żebrać, prawda? Postanowiłem też nakręcić film poklatkowy o moich uczniach. Śledzę ich od trzech lat z rzędu i zmiana ich osobowości jest zawsze niesamowita. Chciałbym uchwycić ich rozwój i rozwój czasu, w którym żyją… I czasami zastanawiam się, z której strony ciąć, ale na razie nie wychodzi mi to zbyt dobrze.
Źródło: Magazyn Receptář