Siły bezpieczeństwa Assada oddają broń w poszukiwaniu przebaczenia | Międzynarodowy
Nadejście nowej Syrii nie położyło kresu kolejkom w piekarniach i na przystankach autobusowych. Jednak linie pojawiły się w niespotykanym wcześniej miejscu: na komisariatach policji i innych budynkach sił bezpieczeństwa, które wcześniej budziły strach jako miejsca brutalnych tortur. Teraz ci, którzy zajmują te pomieszczenia, to bojownicy sprzed kilku tygodni, a pod ich drzwiami kłębią się policjanci, żołnierze i oficerowie armii, którzy służyli staremu reżimowi, a teraz ubiegają się o coś w rodzaju amnestii.
Kilka dni później osoby odpowiedzialne za nowy rząd tymczasowy powołany przez HTS wezwały za pośrednictwem sieci społecznościowych i telewizji do wszystkich byłych członków Sił Zbrojnych, w tym pracowników medycznych, o przekazanie dokumentów tożsamości, broni i pojazdów. Ośrodki, w których muszą się zarejestrować, są rozsiane po całym kraju i podobnie jak w mieście Latakia, w ostatnich dniach setki osób próbowało uregulować swoją sytuację.
W najbardziej ruchliwych ośrodkach żołnierze muszą godzinami czekać na zewnątrz, aby otrzymać numer. Po wejściu do obiektów proces jest zawsze taki sam. Najpierw funkcjonariusz policji nowego rządu rejestruje nazwisko każdej osoby i po zrobieniu jej zdjęcia na tle białej ściany tworzy dla niej nowy dowód osobisty. Następnie udają się do innego pomieszczenia, gdzie muszą oddać broń. Na niektórych zdjęciach tych ośrodków, publikowanych przez prasę i agencje informacyjne, widać ułożone w stosy dziesiątki pistoletów i kałasznikowów. W ramach kulminacji i symbolizującego wyrzeczenie się przeszłości w służbie Assada kandydaci muszą nadepnąć na portret dyktatora.
Jest to jedno z pierwszych działań mających na celu gromadzenie środków w celu pacyfikacji kraju. Na razie pierwsi się ich pozbywają członkowie armii, która została formalnie rozwiązana. Faktycznie we wtorek na spotkaniu sponsorowanym przez HTS kilkanaście bojówek opozycyjnych zgodziło się na rozwiązanie i włączenie do nowej armii.
„W żadnym wypadku nie pozwolimy na posiadanie broni w kraju poza kontrolą państwa, czy to przez frakcje rewolucyjne, czy te obecne na obszarze SDF”. [las Fuerzas Democráticas Sirias]”, oświadczył Ahmed al Shara, przywódca HTS w zeszłą niedzielę na konferencji prasowej po wizycie tureckiego ministra spraw zagranicznych Hakana Fidana. Podróż ta, pierwsza podróż zagranicznego kanclerza od upadku al-Assada 8 grudnia, pokazała wpływy Ankary w nowej Syrii dzięki wspieraniu od lat bojówek opozycyjnych stacjonujących na północy kraju.
Przekazanie broni nowym władzom nie gwarantuje amnestii, ale może nastąpić dopiero po przeprowadzeniu śledztwa, które wykaże, czy były agent lub żołnierz nie popełnił zbrodni wojennych. Jeżeli tak, w zasadzie mógłby nawet powrócić na swoje dawne stanowisko.
Na razie wzywa się wszystkich zarejestrowanych, aby po dwóch lub trzech miesiącach wrócili do tych samych ośrodków, aby uzyskać informacje na temat swojej przyszłości. „Jeśli chcemy osiągnąć pokój społeczny, musi panować sprawiedliwość, a nie będzie sprawiedliwości bez rozwiązania obowiązków. Ci, których ręce są splamione krwią, nie będą objęci amnestią” – oświadczyła w tej sprawie Obeida Arnaut, rzeczniczka nowego rządu.
Chociaż większość osób, które zarejestrowały się w tym procesie pojednania, to żołnierze niskiej rangi, dokonali tego również niektórzy członkowie byłego dowództwa wojskowego, jak na przykład Talal Makhlouf, generał Gwardii Republikańskiej, oskarżony z tego powodu: Makhlouf, członek rodziny matki Bashara al-Assada, pojawia się także w innych krajach.
Fakt, że Makhloufowi udało się zarejestrować wniosek o amnestię bez aresztowania, wywołał ogromne kontrowersje wśród działaczy i rodzin ofiar konfliktu, w którym życie pochłonęło ponad pół miliona ludzi. Ponadto nadal istnieje ponad 100 000 zaginionych osób, co do których istnieje obawa, że zginęły, zatem liczba ta może znacznie wzrosnąć.
„To, co stało się z Makhloufem, martwi wszystkich ludzi, którzy chcą, aby nastąpił proces sprawiedliwości okresu przejściowego. Makhlouf to osoba znana wszystkim Syryjczykom, którzy wiedzą, że brał udział w torturach i bombardowaniach miast” – ostrzegł w telewizji Al Arabiya Rami Abdurrahman, dyrektor Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka.