Nie stawił się na rozprawę: zawieszonemu prezydentowi grozi dożywocie lub kara śmierci
Zawieszony prezydent Korei Południowej Jun Sok-yol nie odpowiedział na drugie wezwanie na przesłuchanie złożone przez urząd antykorupcyjny. która wraz z prokuraturą prowadzi dochodzenie w sprawie wydanego na początku grudnia dekretu o stanie wojennym. TASR informuje o tym na podstawie raportu Reuters.
Jun nie stawił się na przesłuchanie zaplanowane na środę o godzinie 10:00 czasu lokalnego, zgodnie z żądaniem Biura Dochodzeń w sprawie Korupcji dla urzędników wyższego szczebla. Zignorował także pierwsze wezwania, które miały się stawić na przesłuchanie w zeszłym tygodniu.
Jun wielokrotnie wyrażał sprzeciw wobec wezwania i jego niestawienie się na przesłuchanie wywołało krytykę, a opozycja wezwała do jego aresztowania. Zostały one podane jako powód tego kroku obawy związane z możliwym zniszczeniem dowodów. W telewizyjnym przemówieniu wygłoszonym 7 grudnia, cztery dni po ogłoszeniu stanu wojennego, jednocześnie Jun powiedział, że nie będzie uchylał się od odpowiedzialności prawnej i politycznej za swoje czyny, przypomniał Reuters.
Jun nieoczekiwanie ogłosił 3 grudnia stan wojenny i oskarżył opozycję o działania antypaństwowe. Później opozycja to oświadczyła dopuścił się buntu i nadużycia władzy. Jun zaprzecza oskarżeniom i zdaniem przedstawicieli prawnych będzie ich bronić przed sądem. Parlament prezydent zawiesił wykonywanie swoich obowiązków, do czasu podjęcia przez Trybunał Konstytucyjny decyzji w sprawie jego impeachmentu lub przywrócenia mu uprawnień prezydenckich.
Prokuratura, policja i Urząd ds. Dochodzeń w sprawie Korupcji rozpoczęły dochodzenie w sprawie Juna i innych urzędników w związku z podejrzeniami o bunt, nadużycie władzy i inne przestępstwa, które może skutkować karą dożywotniego więzienia, a nawet karą śmierci. Bunt jest jednym z niewielu zarzutów, na które prezydent Korei Południowej nie jest odporny.
O tym poinformowała we wtorek południowokoreańska opozycja odkłada również na później swój zamiar postawienia w stan oskarżenia urzędującego prezydenta Han Tok-su za odmowę podpisania specjalnych ustaw, które umożliwiłyby dochodzenie w sprawie Jun Sok-jola. Bezimienny wysoki przedstawiciel biura Hana określił posunięcie opozycyjnej Partii Demokratycznej (DP) jako „bardzo godne ubolewania”.
Źródło o tym przypomniało „społeczność międzynarodowa popiera obecnie system urzędującego prezydenta… Impeachment mógłby podważyć to zaufanie i niekorzystnie wpłynąć na gospodarkę”.