Astronomowie ujawnili prawdę o Gwieździe Betlejemskiej: To nie była kometa! Więc co to było?
Gwiazda betlejemska, która ukazała się Trzem Królom nad żłóbkiem po narodzinach Jezusa Chrystusa, najwyraźniej w rzeczywistości była planetą Wenus. Alternatywnie była to koniunkcja dwóch bardzo jasnych planet, albo Jowisza i Wenus, albo Jowisza i Saturna. Astronom Juraj Tóth z Wydziału Matematyki, Fizyki i Informatyki Uniwersytetu Komeńskiego w Bratysławie uznał to wyjaśnienie TASR za prawdopodobne.
Według Biblii gwiazda miała pojawić się na wschodzie, co odpowiadałoby sytuacji, gdy Wenus wzejdzie nad horyzontem o świcie jako Świt. „Pytali, gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Widzieliśmy bowiem jego gwiazdę na wschodzie i przyszliśmy oddać mu pokłon” mówi Biblia. W wersetach 9 i 10 jest napisane: „Posłuchali króla i odeszli. A oto gwiazda, którą widzieli na wschodzie, szła przed nimi, aż stanęła nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, napełnili się wielką radością”.
W przeszłości Gwiazdę Betlejemską przedstawiano także jako kometę. Jako jeden z pierwszych użył tego symbolu, włoski artysta Giotto di Bondone (1266 – 1337) w swoim największym dziele Pokłon Trzech Króli, czyli cykl fresków namalowanych w kaplicy Scrovegnich w Padwie. Artysta ukończył to dzieło w 1305 roku. Najwyraźniej wpływ na niego miała obserwacja komety znanej dziś jako Kometa Halleya, która była dobrze widoczna w 1301 roku, za jego życia.
Kiedy w 1910 roku kometa została po raz pierwszy sfotografowana pod obecną nazwą, z kształtu obiektów widać było, że przedrenesansowy artysta opierał się na własnych doświadczeniach. Jednak według astronomów kometa Halleya nie mogła pojawić się na niebie w momencie rzekomych narodzin Jezusa Chrystusa – mimo że była już wówczas znana. Wraca w pobliże Ziemi raz na 75,3 lat, ostatni raz zaobserwowano go w 1986 roku.
Hipotezę koniunkcji po raz pierwszy zaproponował niemiecki astronom Johannes Keppler. Zapisy astronomiczne również by to potwierdzały, zgodnie z którą koniunkcja Saturna i Jowisza miała miejsce aż trzykrotnie w siódmym roku p.n.e.: 29 maja, 30 września i 7 grudnia. Jednocześnie historycy często wskazują ten rok jako rok, w którym faktycznie mógł narodzić się Jezus Chrystus.
Jowisz, Saturn i Wenus należą do najjaśniejszych obiektów na niebie. Saturn osiąga pozorną jasność minus 0,5 mag (0,5 mag), Jowisz nawet – 2,9 mag, a Wenus – 4,9 mag. (Im mniejsza liczba, tym jaśniejszy obiekt, czyli najjaśniejsze obiekty mają ujemną wartość tej wielkości.) Dla porównania najjaśniejsza gwiazda na niebie Syriusz w konstelacji Wielkiego Psa ma pozorną jasność – 1,5 mag, gwiazda Wega w konstelacji Lutni 0 mag, a na przykład nieco mniej jasna Polaris w Małym Wozie + 1,9 mag. Obiekty o jasności pozornej 6 mag i większej nie są widoczne gołym okiem.
To komety najczęściej osiągają tak niską jasność i tylko wyjątkowo mogą konkurować z jasnością wspomnianych planet. Stało się tak w przypadku znanej komety Neowise w 2020 roku. Jedną z teorii jest wówczas wybuch supernowej 23 lutego roku 4 p.n.e. – dziś znana jest ona jako PSR 1913+16 lub pulsar Hulse’a-Taylora.
Imponującą koniunkcję Jowisza i Wenus można było zaobserwować wiosną 2023 roku. W tych dniach, także w okresie świąt Bożego Narodzenia, po zachodzie słońca świeci nad zachodnim horyzontem niezwykle jasna Wenus, podobna do Gwiazdy Wieczornej. Zachodzi nad horyzontem dopiero po godzinie 19:30 czasu środkowoeuropejskiego (CET), a konkretnie w Boże Narodzenie 24 grudnia o godzinie 19:47 czasu środkowoeuropejskiego (dane dla Bratysławy). W styczniu i lutym zajdzie nawet między 20:00 a 21:00 wieczorem.
Planeta Jowisz jest w tym okresie dobrze widoczna, np. 24 grudnia wzejdzie o 14:39 i będzie świecić na niebie aż do godzin porannych – zajdzie o 6:15 CET. Wreszcie, na przełomie roku, bardzo jasna planeta Mars, charakteryzująca się czerwonawym lub kolor pomarańczowy. Wychodzi m.in. 24 grudnia o godzinie 18:10 będzie widoczny także przez całą noc. Na początku przyszłego roku, 12 stycznia 2025 roku, Mars znajdzie się najbliżej Ziemi na odległość około 95,7 mln kilometrów, co zdarza się średnio raz na dwa lata.