Ostatnie posty

Polska pragnie ugruntować pozycję nowego centrum Europy | Międzynarodowy

Natura nie znosi próżni i to samo można powiedzieć o Unii Europejskiej. Zaczyna ją wypełniać Polska, być może powołana do roli potęgi centralnej w nowej Europie.

Aby ubiegać się o przywództwo – lub „przejąć odpowiedzialność”, jak wolą mówić w Warszawie – kraj graniczący z Ukrainą w stanie wojny pokazuje kilka kart. Jednym z nich jest gospodarka, która rozwija się jak niewiele innych na kontynencie. Innym jest uzbrojenie, które pociąga za sobą wydatki na obronę i jest tłumaczone położeniem geograficznym i wyostrzoną świadomością zagrożenia, jakie stwarza Rosja.

Jest coś jeszcze, co – zdaniem politologa Jacques’a Rupnika – dodaje Polsce „wiarygodności politycznej”. I to pozostawienie za sobą lat nacjonalistycznego populizmu PiS wraz z powrotem rok temu na szefa rządu proeuropejskiego Donalda Tuska.

Warszawa to dziś żywy obraz miasta pewnego siebie i świadomego bycia jedną ze stolic, a może i stolicą tej Europy, w której środek ciężkości jest oddalony od Paryża i Berlina. To Europa, która przez cztery dekady żyła pod rządami sowieckimi. Ten, który ukazał się 35 lat temu. Ten, który wszedł do Unii Europejskiej w 2004 roku. To „inna Europa”, by zacytować tytuł książki Rupnika wydanej w latach upadku ZSRR, ale teraz już nie „inna”, a „zachodnia”.

„Rozmawiamy o przejmowaniu obowiązków. Rozmawiamy o wspólnej pracy w Europie i wspólnym działaniu” – mówi źródło polskiego rządu, które wymaga anonimowości, zapytane, czy ten kraj jest przygotowany na przewodnictwo w Europie. Rozmowa toczy się na kilka tygodni przed objęciem przez Polskę w styczniu rotacyjnej prezydencji w Radzie UE. Moment jest krytyczny. Donald Trump, który w styczniu powróci do Białego Domu, obiecał rozwiązanie wojny na Ukrainie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w ciągu kilku godzin. Zagroziła także wycofaniem się ze swoich europejskich sojuszników w NATO.

„Polska szuka partnera, ale dziś w Europie nie ma partnerów” – analizuje dziennikarz Jędrzej Bielecki, specjalista ds. polityki międzynarodowej w gazecie Rzeczpospolita. We Francji, gdzie właśnie wybrano go po wotum nieufności, prezydent Emmanuel Macron jest wyjątkowo osłabiony. Podobnie jak kanclerz Niemiec Olaf Scholz, po rozpadzie koalicji rządowej zmuszony był przesunąć wybory na 23 lutego.

„Bezpieczeństwo i pomoc dla Ukrainy to nasz priorytet, nasze zaangażowanie” – mówi wspomniane źródło polskiego rządu. „Mamy dobre karty, aby przekonać i zachęcić naszych znajomych do współpracy.”

Główne karty to wzrost o 3% w 2024 r. i według prognoz Komisji Europejskiej 3,6% w 2025 r. Oczekuje się, że wydatki na wojsko wzrosną do 4,7% produktu krajowego brutto. Żaden inny kraj NATO nie wydaje tyle na obronność co Polska (najmniej Hiszpania wydaje 1,28%).

Jest więcej. Świadomość, wynikająca z własnego doświadczenia historycznego i sąsiedztwa, że ​​widziała nadchodzące zagrożenie ze strony Putina, podczas gdy Paryż i Berlin wierzyły, że można go udobruchać. Oraz słabość Scholza i Macrona, która w połączeniu z pogorszeniem stosunków francusko-niemieckich pozostawia Polsce pole do kształtowania przyszłej UE.

„Para francusko-niemiecka nie może sama przewodzić Europie” – zauważa Piotr Buras, szef think tanku European Council on Foreign Relations w Warszawie. „Istnieją pewne zasadnicze rozbieżności interesów pomiędzy Paryżem i Berlinem. A te kraje są, mówiąc szczerze, zbyt zachodnie, w czasie, gdy historia Europy rozgrywa się na Wschodzie. Choć nie przekonuje mnie ta teoria, jakoby środek ciężkości UE przesuwał się na wschód, jestem przekonany, że środek uwagi przesuwa się na wschód. Tutaj stawką jest przyszłość Unii Europejskiej.”

„Głos Polski ma teraz duże znaczenie w Europie” – mówi Rupnik, emerytowany pracownik naukowy Sciences Po i przypomina, że ​​poprzedni ultrakonserwatywny rząd, nawołując do stanowczości wobec Rosji, porównywał UE do ZSRR. „To była całkowita niespójność”. Teraz jednak „Polska będzie mogła odegrać nową rolę dzięki wiarygodności, jaką daje jej powrót demokracji”. Zdaniem eksperta także wydatki na obronę. Dodaje jednak, że Warszawa musi „przedefiniować” I także z Ukrainą, bo mimo zdecydowanego wsparcia Polski dla Rosji toczą się spory wokół II wojny światowej, oprócz obaw co do kandydatury Kijowa do UE i jej wpływu m.in. , w polskim rolnictwie.

Rupnik dodaje jeszcze jeden ważny niuans: podział w dzisiejszej Europie zachodzi nie tylko między Zachodem i Wschodem, ale także na samym Wschodzie. Twierdzi, że istnieje europejski północny wschód, który rozszerza się w stronę krajów skandynawskich, Finlandii i Szwecji i charakteryzuje się zdecydowanym stanowiskiem wobec Rosji. Jest jeszcze druga strona w Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej, bliższa Rosji, z takimi krajami jak Węgry, Słowacja czy Serbia Viktora Orbána. „Inna Europa” to tak naprawdę „inni Europy”.

Wraz z liberalno-konserwatywnym Tuskiem, byłym przewodniczącym Rady Europejskiej, Polska stara się ustawić się w centrum korzystnej dla Ukrainy gry sojuszniczej z Europą. Odrodził się tzw. Trójkąt Weimarski, w skład którego wchodzą oprócz Polski Niemcy i Francja. Polski premier wziął w listopadzie udział w szczycie krajów skandynawskich i bałtyckich. Dla nich zagrożenie ze strony Rosji nie jest abstrakcją, ale rzeczywistością, jak pamięta rząd: „W przeszłości próbowaliśmy przekonać naszych partnerów, że Rosja stanowi zagrożenie i niestety mieliśmy rację”.

Polska jest jednak powściągliwa, jeśli chodzi o przywództwo i symptomatyczne jest to, że wspomniane źródła rządowe odmówiły wymówienia słowa „przywództwo”. Jakby chcieli uniknąć jakichkolwiek oznak arogancji. Albo wiedzieli, że wszystko jest niepewne, począwszy od decyzji Trumpa zainstalowanych w Gabinecie Owalnym, aż po majowe wybory prezydenckie w Polsce. Obecny prezydent, ultrakonserwatywny Andrzej Duda, stanowi przeszkodę w demontażu nieliberalnego dziedzictwa PiS.

W Warszawie, aby zmniejszyć oczekiwania co do polskiego przywództwa, wspomina się, że jest to przeciętna europejska potęga: 36 milionów mieszkańców, czyli mniej niż Hiszpania. Inni podkreślają, że bez ważnych sojuszników – czyli bez Niemiec i Francji – UE niewiele może zrobić.

„To, że nie jestem i nie chcę być w strefie euro, ogranicza rolę Polski, choć dziś najważniejsza jest obrona” – mówi Bielecki z Rzeczpospolita. „A kiedy spojrzymy na Berlin czy Paryż…” – dodaje, nawiązując do pogrążonych w kryzysie Niemiec i Francji. „Mieliśmy integrować się z Zachodem, ale okazuje się, że Zachód zniknął”.

source

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.