B365 – FOTO | „Dudul din Batiștei”. Najstarsze drzewo w Bukareszcie ma ponad 300 lat i własną legendę – Vechiul București
Na dziedzińcu kościoła Batiștei stoi drzewo, które nosi tytuł „najstarszego” drzewa w Bukareszcie. Jest to ponad trzystuletnie drzewo morwy białej, z którym wiąże się legenda o księciu Constantinie Brâncoveanu, noszące sugestywną nazwę: „Drzewo morwy Batiștei”.
Bukareszt minionych wieków, małe miasto z wieloma terenami zielonymi, mniej lub bardziej oswojonymi, które było praktycznie częścią Codrii Vlăsiei, jest dziś tylko wspomnieniem, ale na dowód tamtych czasów w mieście znajdują się chronione drzewa, uznane przez prawo za pomniki. Do 2018 r. za najstarsze drzewo w Bukareszcie uważano platan rosnący w pobliżu mostu Cotroceni, który został ścięty po burzy. Mówiło się, że ma ono od 300 do nawet 500 lat. Obecnie za najstarsze drzewo w Bukareszcie uważa się morwę białą na dziedzińcu kościoła Batiștei, która według legendy ma co najmniej 300 lat.
„Biały Budda z Batiștei” jest najstarszym drzewem w Bukareszcie
Na skrzyżowaniu ulicy Batiștei i ulicy generała Davida Praporgescu znajduje się kościół Batiștei, jedno z najsłynniejszych i najstarszych miejsc kultu w Bukareszcie, za którym w minionych wiekach płynęła Bucureștioara, strumień, który obecnie istnieje tylko w opowieściach. W przeszłości przyprowadzano tu bydło na ubój, ponieważ okolica była zamieszkana przez sklepy i warsztaty rzeźników i łuskarzy.
Co więcej, dla okolicznych parafian zbudowano drewniany kościół, a na dziedzińcu znajdowało się drzewo morwowe, wokół którego gromadziły się dzieci ze slumsów, aby bawić się, wspinać i jeść słodkie owoce. Drewniany kościół nawet kilka razy stanął w płomieniach – świece i słaba wentylacja często prowadziły do takich sytuacji – ale goblin za każdym razem wychodził z tego bez szwanku. Ostatecznie wzniesiono nowy kościół, z którym związana jest legenda sięgająca czasów panowania księcia Constantina Brâncoveanu. Według tej legendy władca nie lubił dzieci wspinających się na drzewa, zwłaszcza te na dziedzińcach kościelnych. Pewnego dnia, gdy był w kościele Battistai, Constantin Brancoveanu zobaczył chłopca, który wspinał się po gałęziach i zbeształ go, prosząc, by zszedł. Chłopiec, który podobno nazywał się Manciu, powiedział do księcia: „Zapomnij o tym, Wasza Wysokość! Nasza kaczka ma wielkie serce! Nie będziesz żył, Maria-Ta, tak długo, jak on będzie żył!”, zgodnie z .
Z biegiem lat Manciu stał się brygadzistą rzeźników w slumsie Batiștei i był rzekomo świadkiem dwóch kluczowych momentów: spalenia kościoła w pożarze i zdobycia Brâncoveanu przez Turków. Następnie mężczyzna miał zbudować nowy kościół w tym samym miejscu, który został konsekrowany w 1764 r. i stoi do dziś, dzieląc narożnik centrum Bukaresztu z najstarszym drzewem w mieście.