Bali na szczycie nowej listy miejsc, do których odradza się podróżować w 2025 r.
Nadmierna turystyka była jednym z najbardziej palących problemów branży w ostatnich latach, a rozwiązanie nie nadchodziło.
Wiele miejsc stara się ograniczyć wpływ ogromnych tłumów odwiedzających, zakazując wynajmu krótkoterminowego lub wprowadzając .
Pomimo tych wysiłków, problem tylko się pogarsza w wielu popularnych miejscach na świecie.
Dlatego też przewodnik turystyczny opublikował swój coroczny ranking miejsc, do których nie poleca podróżować. Aktualny ranking obejmuje rok 2025.
Dwie kategorie: katastrofalne i prawie katastrofalne
Celem rankingu jest ostrzeganie turystów przed miejscami, w których turystyka wywiera niezrównoważoną presję na lokalne środowisko lub lokalne społeczności. Podzielono miejsca docelowe na dwie kategorie.
W pierwszej znajdują się miejsca o trwałym wpływie. Te, które od pewnego czasu cierpią z powodu skutków nadmiernej turystyki, a jednocześnie pozostają w tyle w łagodzeniu skutków turystyki masowej.
Na niechlubnym pierwszym miejscu znajduje się Bali. Według danych Centralnego Biura Statystycznego dla prowincji Bali, 5,3 miliona zagranicznych turystów odwiedziło tę indonezyjską wyspę w 2023 roku, z 22% wzrostem do końca lipca 2024 roku.
Problem polega na tym, że gospodarka wyspy kwitnie dzięki gościnności, ale zależy to od stanu jej naturalnych cech. Te zaś podupadają pod naporem mas.
Niegdyś dziewicze plaże, takie jak Kuat i Seminyak, są pokryte śmieciami, a lokalne władze nie mogą sobie z tym poradzić.
W drugiej kategorii znajdują się miejsca, które już zaczynają cierpieć z powodu nadmiernej turystyki.
Na przykład meksykańskie miasto Oaxaca znajduje się na tej liście. Od 2020 r. ruch turystyczny wzrósł tam o 77%, a język angielski stopniowo zastępuje hiszpański jako najczęściej używany język.
Wieloletni mieszkańcy są wypychani z centrum miasta przez gwałtowne podwyżki czynszów i cen mediów. Ruch uliczny jest tam również nie do opanowania.
Ponadto wielu mieszkańców Oaxaca uważa, że ważne elementy ich kultury są zbyt skomercjalizowane.
Miejsca docelowe z trwałymi konsekwencjami nadmiernej turystyki
– , Indonezja
– Europejskie miejsca docelowe: , , , i
– , Tajlandia
–
Miejsca docelowe, które zaczynają cierpieć z powodu nadmiernej turystyki
– Agrigento, Sycylia
– Brytyjskie Wyspy Dziewicze
– Kerala, Indie
– Kioto i Tokio, Japonia
– Oaxaca, Meksyk
– Północne wybrzeże Szkocji
Kiedy miejscowi złoszczą się na turystów
Autorzy rankingu zwracają szczególną uwagę na Europę, w której ten rok był rekordowy pod względem podróży międzynarodowych. Według Komisji Europejskiej tylko w pierwszym kwartale 2024 r. liczba odwiedzających była o 7,2% wyższa niż przed pandemią.
Napływ ten nie tylko przytłacza atrakcyjne turystycznie dzielnice nadmiernym ruchem pieszym, ale także zmienia samą tkankę społeczną: zwiększa koszty życia, nadwyręża infrastrukturę i zasoby naturalne oraz homogenizuje kulturę najpopularniejszych miast Europy.
W obliczu tego, co teraz wydaje się być egzystencjalnym zagrożeniem, miejscowi kierują swój gniew na tłumy turystów.
„Wasz luksus, nasza nędza”
Tego lata napięcia przerodziły się w protesty, które wybuchły na całym kontynencie. W Hiszpanii mieszkańcy Barcelony spryskali niczego niepodejrzewających turystów pistoletami na wodę, a dziesiątki tysięcy osób zebrało się na plażach Majorki i Wysp Kanaryjskich z transparentami „Wasz luksus, nasza nędza” i „Wyspy Kanaryjskie mają granice”.
W Wenecji tłumy protestowały przeciwko (ich zdaniem) bezużyteczności nowej opłaty za wstęp dla turystów jednodniowych.
Autorzy rankingu dodają, że jest to zaskakująca zmiana. Wiele z tych miejsc od lat agresywnie promuje turystykę i czerpie z niej korzyści ekonomiczne.
Wzrost wykładniczy, ale krótkowzroczny
Na Wyspach Kanaryjskich, gdzie turystyka stanowi 35% PKB, w 2023 r. wygenerowano 16,9 mld euro. W tym samym roku turyści z Barcelony wydali w mieście 9,6 mld euro, co stanowi wzrost o 26,1% w porównaniu z 2022 r. Jednak gwałtowny wzrost turystyki okazuje się krótkowzroczny.
W prawie wszystkich najpopularniejszych miejscach w Europie ceny mieszkań stały się nieosiągalne dla mieszkańców. Szacuje się, że 60% domów w Lizbonie to domy wakacyjne, co prowadzi do zmniejszenia wynajmu długoterminowego i wzrostu kosztów.
Miasto, które niedawno znalazło się na trzecim miejscu na świecie pod względem rentowności finansowej, straciło około 30% swojej populacji od 2013 roku.
Fenomen Airbnb
Jednocześnie w Barcelonie istnieje obecnie ponad 10 000 licencjonowanych obiektów wakacyjnych na platformach takich jak Airbnb, a średni czynsz jest o 68% wyższy niż 10 lat temu.
Lokalny rząd obiecał anulować wszystkie licencje na wynajem krótkoterminowy do 2028 r. i rozprawić się z nielegalnymi apartamentami turystycznymi w mieście.
Jednak bycie na niepochlebnej liście podkreśla również dobrą strategię zarządzania turystyką, która poprawia życie mieszkańców, a nie tylko koncentruje się na przyszłych celach.
Amsterdam jako wzór do naśladowania
Jednym z miast, które w tym roku wypadły lepiej, jest Amsterdam. Miasto zakazało cumowania statków oceanicznych i obiecało zmniejszyć o połowę liczbę rejsów rzecznych do 1150 do 2028 roku.
Zmniejszyło również liczbę wynajmów wakacyjnych o 30% i zakazało budowy nowych hoteli (z wyjątkiem 26 hoteli będących obecnie w budowie), ze skutkiem natychmiastowym.
Czas pokaże, czy środki te okażą się wystarczające.