Protesty w Belgradzie: Tysiące ludzi wychodzi na ulice po tragedii w Nowym Sadzie
donosi TASR, zgodnie z raportem Reutersa.
Działacze opozycji wyszli na ulice Belgradu pomimo deszczu. Wyrazili frustrację, że nikt nie został aresztowany ani nie wszczęto śledztwa w związku z tragedią, obwiniając za incydent zaniedbania i korupcję władz. Wezwali również do dymisji serbskiego premiera Milosa Vucevicia.
Katastrofa w Nowym Sadzie miała miejsce 1 listopada, kiedy część dachu przy wejściu na stację kolejową nagle się zawaliła, zabijając 14 osób, w tym dzieci, i poważnie raniąc trzy inne. Stacja, o której mowa, została zrekonstruowana w 2021 i 2022 r., a drobne prace budowlane trwały tam do lipca tego roku.
„To nie był wypadek… Zostali zabici przez korupcję, przestępczość, nieujawnione kontrakty, zaniedbania i chciwość” – powiedział z podium prawnik Jovan Rajic. „Dlatego wszyscy tu jesteśmy, aby domagać się odpowiedzialności i sprawiedliwości” – dodał.
Demonstranci planowali przekazać prezydentowi Aleksandarowi Vucicowi swoje żądania, w tym dymisję premiera Milosa Vucevica i burmistrza Nowego Sadu Milana Djurica.
Jednak pałac prezydencki był zamknięty i otoczony przez policję, więc oświadczyli, że swoje żądania, w tym ujawnienie tajnych umów na przebudowę dworca kolejowego, przekażą parlamentowi. Dodał, że jeśli ich żądania nie zostaną spełnione, opozycja w parlamencie zainicjuje wotum nieufności wobec rządu.
Serbski minister transportu i budownictwa podaje się do dymisji
Serbski minister transportu i budownictwa Goran Vesic podał się do dymisji już w zeszłym tygodniu w odpowiedzi na wypadek, ale mimo to protesty w kraju trwały w ostatnich dniach, donosi AFP.
W Nowym Sadzie w piątek na ulice wyszło około 20 000 osób. Demonstracja była jednak naznaczona przemocą, a czternaście osób zostało aresztowanych pod zarzutem ataku na lokalny ratusz, wybijania szyb i rzucania przedmiotów zapalających.
Premier Vucevic oskarżył opozycję o „wykorzystywanie tragedii”, a także o chęć „przejęcia władzy w kraju bez wyborów”. Zapowiedział również, że w najbliższych dniach dojdzie do dalszych rozliczeń lub dymisji. „To, co się stało, jest straszne i nie możemy tego zignorować. Najwyraźniej doszło do niepowodzeń” – dodał.