Ostatnie posty

Aurelijus Veryga: Dlaczego dzieci, a nie kariera i pieniądze, są prawdziwym sensem naszego życia?

To tak samo, jakby w zimnym mieszkaniu spakować resztki mebli na środku salonu i próbować się ogrzać. Ogrzejesz się przez chwilę, ale… Jeśli masz ziarno zdrowego rozsądku, zdajesz sobie sprawę, że będzie to ostatnie ciepło, jakiego kiedykolwiek doświadczysz w swoim życiu. Tak samo jest z krajami.

Kto nam zawrócił w głowach tą całą „samorealizacją”, „szukaniem siebie” i innymi marazmami, że zgubiliśmy drogę na torze?

Czy czułeś, że nawet ci, którzy próbują mówić o znalezieniu sposobów na zwiększenie liczby urodzeń, są określani jako niedemokratyczni radykałowie?

W debatach politycznych przeciwnicy rzucają pomysł, że „nie będziemy nikogo zmuszać do posiadania dzieci”. Wydawałoby się, że jedynym sposobem jest jakiś rodzaj przymusu. Ale czy tak jest naprawdę? Czy można kogoś zmusić do posiadania dzieci? Myślę, że nie. I z pewnością nie o przymusie powinniśmy mówić.

Wszyscy chcemy kochać, być kochani, czuć się potrzebni, czuć sens życia, czuć, że w każdej chwili możemy oddać życie za coś ważniejszego od nas samych. Czy te potrzeby są kompensowane przez luksusowe domy, fantazyjne samochody, złote zegarki lub wypukłe konta bankowe?

Oczywiście życie powinno być godne, ale zapewne zgodzisz się, że nikt nie położyłby głowy za samochód czy pieniądze. Ale szkoły uczą ekonomii i przedsiębiorczości, a zajęcia z umiejętności życiowych wyjaśniają, że jedną z najważniejszych umiejętności życiowych jest nauka unikania ciąży.

Z pewnością nie mówię o tym, że ciąża wśród nastolatek jest pożądana. Wręcz przeciwnie. Jednak już teraz panuje przekonanie, że ciąża i dzieci są czymś, czego należy unikać. I jest na to więcej niż wystarczająco środków.

Nawet gdy nadchodzi właściwy czas, posiadanie dzieci jest odkładane. Dlaczego? Ponieważ „nie ma wystarczająco dużo pieniędzy”, ponieważ jest „kariera”, ponieważ jest „potrzeba spełnienia się”. Czy wiesz, że narodziny pierwszego dziecka zostały opóźnione o prawie dziesięć lat w ciągu zaledwie kilku dekad?

Oznacza to, że pierworodny rodzi się prawie dziesięć lat później niż miało to miejsce kilkadziesiąt lat temu. Czy doprowadziło to do jakichkolwiek korzyści? Wątpię. Po pierwsze, na wszystko przychodzi czas. Liczba niepłodnych par rośnie, ponieważ szanse na urodzenie dziecka w późniejszym wieku maleją.

Co więcej, gdy pierwsze dziecko rodzi się późno, nie pozostaje wiele czasu na drugie lub trzecie dziecko. A nawet jeśli jest to możliwe, coraz mniej rodzin chce mieć i wychowywać dwoje lub więcej dzieci. Znam wiele przypadków, w których nawet zamożne rodziny decydują się na szczeniaka lub kociaka zamiast dziecka i zaczynają się nim opiekować jak dzieckiem.

Liczba dzieci z różnymi rodzajami niepełnosprawności rozwojowej rośnie. Nie wiadomo dlaczego, ale jedna z teorii głosi, że im dłuższe opóźnienie, tym większe szanse na problemy zarówno dla matki, jak i dla zdrowia przyszłego dziecka.

Czy kariera zrobiona przed posiadaniem dzieci jest bardziej wartościowa niż ta zrobiona po ich urodzeniu? Wątpię.

Obecna przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, jest tego najlepszym przykładem. I jest wiele takich przykładów.

Szkoda, że nawet niektóre znane kobiety (najwyraźniej po rzuceniu palenia trawki) prezentują „straszne” doświadczenia ciążowe.

A wyjaśnienia, że małżeństwo jest „przestarzałe”, sugestie, że dzieci powinny być osierocone przez zapładnianie samotnych kobiet, całkowicie dewaluują znaczenie rodziny.

Dziecko urodzone przez matkę zastępczą staje się towarem w społeczeństwie konsumpcyjnym. Głównym argumentem staje się – chcę je mieć!

Chcę mieć dzieci, chociaż nie chcę wychodzić za mąż. Chcę mieć dziecko, nawet jeśli zostanie ono natychmiast pozbawione prawa do dorastania z mamą i tatą, ponieważ mieszkam z osobą tej samej płci. Chcę!

Czego uczą cię dzieci? Wszyscy myślą, że to my uczymy dzieci. I tak, jednym z obowiązków rodziców jest uczenie swoich dzieci.

Ale dzieci uczą nas tak samo, jak my uczymy je. Dopiero gdy mamy dzieci, zdajemy sobie sprawę, czym jest prawdziwa odpowiedzialność.

Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy centrum świata i że wszystko nie musi kręcić się wokół nas. Istnieją inne „wszechświaty”, w których toczy się życie. Dzieci uczą nas cierpliwości, empatii i tolerancji.

Hartują nas, uczą efektywnego planowania i przydzielania czasu, adaptacji. Sprawiają, że jesteśmy lepszymi ludźmi niż przed pojawieniem się dzieci w naszym życiu. Nie nauczymy się tego w żadnej pracy, na żadnym drogim kursie.

Dzieci nauczą się, że wszystko na świecie jest tymczasowe i że niczego nie można posiadać na własność. Opuszczą cię i stworzą własne życie. W rzeczywistości będą bardziej bez ciebie niż z tobą, ale to nie ma znaczenia. Zawsze będą tymi, do których będziesz wracać myślami. Będziesz chciał być z nich dumny i będziesz dumny. Zawsze będziesz ich kochać bez zysku i bez odejmowania. Tak właśnie powinno być.

Kiedy pojawiają się dzieci, przewartościowujemy nasze życiowe wartości. Przechodzimy od młodzieńczo liberalnych poglądów do bardziej konserwatywnego (nie w sensie politycznym) życia, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że kiedy mamy dzieci, stajemy się odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale także za inne małe życie, które nie może się jeszcze bronić ani dbać o siebie.

Opieka nad kurczakami i futrzakami w klatkach to nie to samo. Bez względu na to, ile pieniędzy przeznaczysz na opróżnienie klatek i zabranie zwierząt do schroniska, to nie to samo, co opieka nad dziećmi.

Czy może być lepszy motyw do obrony i obrony, do oddania wszystkiego, aby nasz kraj był bezpieczny, niż posiadanie dzieci? Powiedziałem to już wcześniej, ale powtórzę jeszcze raz, że nie powinniśmy bronić niczego innego tak zaciekle, jak bronimy naszych dzieci i wnuków.

Nawiasem mówiąc, nikt nie zauważył, jak powszechny szacunek dla rodzin wielodzietnych szybko zamienił się w ciche kpiny i zdumienie, że ludzie nie wiedzą, jak „zadbać o siebie”. Czasami można nawet usłyszeć próby powiązania szacunku okazywanego takim rodzinom z epoką sowiecką.

To wtedy wydawano ordery bohaterskim matkom, które wychowywały wielodzietne rodziny. W czasach sowieckich również istniały światła uliczne, szkoły, drogi i szpitale. Czy fakt, że istniały one w czasach sowieckich oznacza, że należy z nich zrezygnować? Taka logika pasowałaby tylko do ostatniego głupca.

Powiesz, że rodziny wielodzietne nie potrzebują medali. I będziesz miał rację. Ale medal też by im nie zaszkodził. Po prostu nie musi się do tego ograniczać. Mówi się, że wszyscy są równi i nie ma potrzeby nikogo wyróżniać. A ja uważam, że trzeba wyróżniać.

Bo podczas gdy jedni „odnajdywali się” w barach i nocnych klubach, ratując wieloryby czy kurczaki w klatkach, inni wychowywali i edukowali dzieci. Dzieci, które dla wszystkich tych, którzy zamiast dziecka wybiorą wychowanie psa czy kota, będą płacić emeryturę, pielęgnować czy opiekować się nimi.

Ci, którzy świadomie zdecydowali się nie mieć lub nie wychowywać dzieci, już się „nagrodzili”, więc państwo może nie przesadzać. Tymczasem dla tych rodzin, które decydują się na posiadanie dzieci, uwaga państwa musi być wyjątkowa.

Nie mówię o takich rzeczach jak bezpłatna edukacja, bo to jest oczywiste. Mówię o tym, że posiadanie i wychowywanie dziecka nie może wiązać się z utratą dochodów. Nie powinno być tak, że posiadanie kolejnej osoby w rodzinie zmniejsza dochód i zwiększa wydatki. To jest po prostu nielogiczne.

Ale wracając do medali, o których mówię bardziej jako o metaforze niż rzeczywistej zachęcie. Na co rodziny z dziećmi zwracają szczególną uwagę?

Jest kilka miejsc: w supermarketach znajdziesz stoiska dla rodzin z dziećmi, na lotniskach będziesz pierwszym, który wejdzie na pokład z maluchami.

Są to jednak raczej rzadkie wyjątki niż rzeczywiste, stałe wsparcie i uwaga. To może i musi się zmienić. Mama lub tata z dziećmi w ramionach muszą stać się zjawiskiem, przed którym otwierają się wszystkie drzwi.

Pragnienie posiadania dzieci jest oznaką zdrowej i odpowiedzialnej osoby.

Dzieci są czymś, czego nie zastąpi żadna kariera ani ilość zarobionych i wydanych pieniędzy. Prawdą jest, że pieniądze mogą kupić usługi lub pomoc, ale nie mogą kupić znaczenia. Nie można ich sprzedać.

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.