Ostatnie posty

Gintaras Furmanavičius: Bank, który zamyka oddziały obsługi klienta w głównych miastach Litwy, utrzymuje oddział w Rosji

Dlatego zarówno przed, jak i w trakcie relacji biznesowej prosimy klienta o wypełnienie kwestionariusza i wskazanie:

– podstawowych informacji o sobie,

– swojej działalności i źródłach dochodu,

– operacje finansowe.

Informacje te pomagają nam nie tylko lepiej poznać klienta, ale także oferować produkty i usługi, które najlepiej spełniają jego potrzeby.

Pomagają nam również zapobiegać praniu pieniędzy i chronić klientów przed oszustwami”.

W ostatnich latach każdy, kto został zmuszony przez rząd do pójścia w ramiona banków, otrzymał taką lub podobną wiadomość od banku, próbując wypchnąć gotówkę z obiegu w każdy możliwy i niemożliwy sposób, nie tylko zakazując wypłaty wynagrodzeń w gotówce, ale także obniżając limit płatności gotówką do 5000 euro.

Daj spokój, pomińmy historię o tym, „co klient chce z nami zrobić i z czego żyje” (w końcu to nie interes banku, z czego żyje jego klient), a skupmy się na ostatnim zdaniu: „możemy ułatwić nam zapobieganie praniu pieniędzy i ochronę klienta przed oszustwami”.

W tym tygodniu, bardzo cicho na marginesie wszystkich portali prawniczych, pojawiła się ważna wiadomość, która została bardzo szybko zarchiwizowana, z nagłówkiem: „Sąd uznaje byłą menedżerkę Swedbank winną oszustwa i wysyła ją za kratki”.

Ten szybko znikający tekst mówił dalej, że „Dokument wyprodukowany przez program dziennikarstwa śledczego szwedzkiego nadawcy SVT, który został wyemitowany na początku 2019 r., wykazał, że co najmniej 40 miliardów euro zostało przekierowanych z kont Swedbank do krajów bałtyckich, w szczególności Estonii, poprzez podejrzane i ryzykowne transakcje. Kwota ta stanowiła wówczas równowartość 3,9 miliarda euro”.

A oto mój znajomy biznesmen, który kilka tygodni temu chciał zapłacić za produkt zakupiony przez jego firmę ze swojego osobistego konta w tym samym Swedbanku. Myślisz, że mu się udało?

Oto spersonalizowany fragment listu banku do niego, otrzymany po złożeniu wszystkich dokumentów niezbędnych do dokonania płatności: „Dziękujemy za dostarczenie dokumentów. W celu dokonania płatności w wysokości 1xxxx EUR na rzecz UAB XXX, prosimy o dostarczenie:

1. Kopię umowy trójstronnej, na podstawie której dokonywana jest płatność;

2. Dokumenty rejestracyjne spółki będącej odbiorcą;

3. Dokumenty potwierdzające pochodzenie towarów.

Prosimy o podanie powodu, dla którego płatność jest dokonywana z Państwa konta.

Decyzja o dokonaniu płatności zostanie podjęta dopiero po otrzymaniu i ocenie powyższych informacji i dokumentów.”

Zrozumiano? Osoba, która jest udziałowcem spółki, kupuje towary dla swojej spółki przelewem bankowym za kwotę niższą niż zadeklarowane 20 000 EUR na swoim koncie bankowym.

Bank przetrzymuje legalne pieniądze przez prawie tydzień, prosi o poufne umowy i inne dokumenty, a następnie, w zależności od tego, czy decydent miał dobry czy zły seks poprzedniej nocy, decyduje, czy pozwolić mu zapłacić za towary zakupione dla jego firmy za jego legalne pieniądze.

Nie wiem, czy słowo „rozplątywanie” jest słowem niecenzuralnym, ale nie potrafię znaleźć innego sposobu na opisanie opisanej sytuacji.

Czy bank może nam wyjaśnić, że do przelewów na kilka miliardów euro nie są wymagane żadne dokumenty?

Jeśli to nie wystarczy, możemy kontynuować temat przejrzystego Swedbanku.

Niewiele osób zapewne zdaje sobie sprawę, że amerykański OFAC (Biuro Kontroli Aktywów Zagranicznych) oskarżył Swedbank Latvia AS o 386 oczywistych naruszeń na łączną kwotę 3 312 120 USD w związku z naruszeniem sankcji związanych z wysyłaniem płatności na Krym za pośrednictwem amerykańskich banków korespondentów w 2015 i 2016 roku.

„Swedbank nie zakwestionował i zgodził się zapłacić grzywnę w wysokości 3 430 900 USD w 2023 roku.

Kolejna cicho zmarginalizowana wiadomość z nagłówkiem „Szwedzki bank SEB nadal prowadzi interesy w Rosji”.

Tak, tak, w samym środku trzeciej rocznicy wojny w Ukrainie. I oto my, głupcy, jesteśmy obrzucani kolejną porcją makaronu.

„SEB zamyka rosyjski oddział tak szybko, jak to możliwe, a SEB nigdy nie miał rosyjskich firm w swoim rosyjskim oddziale i nigdy nie będzie miał”, powiedział nam dyrektor finansowy SEB, Masih Yazdis.

Pan Masih nie poprzestaje na tym i serwuje kolejną porcję makaronu: „Zamknięcie banku w Rosji wymaga podpisu rosyjskiego prezydenta”.

Czy można sobie wyobrazić Władimira Putina siedzącego w swoim biurze i podpisującego dokumenty zamknięcia wszystkich firm z oddziałami w Rosji?

Zastanawiam się, czy Visvaldas Matijošaitis również otrzymał podpis Putina, gdy zamykał swoje firmy w Rosji?

A teraz na deser ten sam makaron serwowany przez tego samego pana Masicha: „Są to firmy skandynawskie i niemieckie, z którymi mamy silne powiązania w krajach skandynawskich i Niemczech.

Potrzebują banku, w którym mogliby ulokować swoje depozyty i nie mają dostępu do usług innych niż depozyty w SEB Rosja. (…) Ale mają daty wygaśnięcia, nie mogą ich po prostu anulować.

Jeden został. Ale mówimy o małych, jednocyfrowych liczbach w dolarach amerykańskich”.

Słyszałeś? Bank, który zamyka swoje oddziały obsługi klienta w głównych miastach na Litwie, utrzymuje oddział w Rosji, gdzie „mówimy o małych jednocyfrowych liczbach”!

Wciąż czekam, kiedy lepiej wykształceni i lepiej zarabiający mieszkańcy dużych miast zbiorą się w kolumnę, z Olegiem Szurajewem, doradcą premiera, maszerującym z ukraińską flagą na czele, i zorganizują pikietę za pikietą przed wszystkimi drapaczami chmur SEB, tak jak to zrobili przed spółkami Grupy Vichy.

W końcu nie jesteśmy jakimiś Wattmanami czy kremlowskimi trollami, którzy nie wierzą, że obowiązują nas takie same standardy dla wszystkich, prawda?

Wielu z nas od dawna irytuje samowola skandynawskich banków na Litwie, na którą Bank Litwy nie zwraca uwagi. Dlaczego nie?

W tym miejscu przypomnę o wydarzeniu sprzed piętnastu lat, a Wy możecie wyciągnąć własne wnioski.

14 lipca 2009 r. pojawiła się wiadomość o pierwszej wizycie zagranicznej nowo wybranej prezydent Dalii Grybauskaitė, w której napisano: „Litewska przywódczyni ma spotkać się z Frederikiem Reinfeldtem, premierem Szwecji, która przez ostatnie sześć miesięcy sprawowała prezydencję w UE, przedstawicielami szwedzkich banków działających na Litwie i liderami szwedzkiego parlamentu”.

Biorąc pod uwagę, że na czele Banku Litwy od dwóch kadencji stoi Vitas Vasiliauskas, lojalny kolega Dalii Litewskiej, dla której moralność ma wymiar nie z tego świata, nietrudno wyciągnąć wnioski.

I jeszcze jedna wiadomość, która kilka lat temu przeszła po cichu, a której prawdopodobnie nikt nawet nie zauważył.

Pamiętacie, jak skandynawskie banki zostały wyczyszczone z konkurentów, tym samym rozkazem Dalii brutalnie wyrzucając z rynku banki Snoros i Ūkio?

Pamiętacie niebotyczne sumy wypłacane amerykańskim zarządcom Snorosa?

„Firma reprezentująca właścicieli Snoras udała się do paryskiego Trybunału Arbitrażowego. W 2019 r. o postępowaniu zostali powiadomieni prezydent Dalia Grybauskaitė, minister finansów Vilius Šapoka, minister sprawiedliwości Elvinas Jankevičius, premier Saulius Skvernelis, minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius i prezes Banku Litwy Vitas Vasiliauskas.

Jak zakończyła się ta sprawa? Niczym. W dniu 1 lipca 2022 r. trybunał arbitrażowy wydał ostateczne orzeczenie na podstawie Regulaminu Międzynarodowego Arbitrażu Komisji Prawa Handlowego Narodów Zjednoczonych (UNICTRAL), odmawiając rozpatrzenia pozwu wniesionego przez Rosyjską Fundację Ochrony Praw Inwestorów w Krajach Zagranicznych przeciwko Republice Litewskiej.

Na potrzeby postępowania arbitrażowego Fundusz złożył również pozew w amerykańskim sądzie, w którym domagał się od Simona Freakleya, tymczasowego zarządcy AB bankas Snoras, informacji na temat tymczasowego zarządzania bankiem w 2011 r. i innych okoliczności, a także przesłuchania tymczasowego zarządcy. Sąd Najwyższy USA oddalił pozew Funduszu decyzją z dnia 13 czerwca 2022 r.

Na koniec myśl mojego ulubionego filozofa Arthura Schopenhauera: „Żadne pieniądze nie są tak dobrze wydawane, jak te, które są od nas odwracane: służą do zdobywania mądrości”.

Poglądy wyrażone w tym artykule niekoniecznie są poglądami redaktorów, a autor ponosi odpowiedzialność za swoje własne.

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.