Canicicle of the Word Amar | Kultura
Robimy, co możemy, z tym, co możemy. Niektóre w końcu klikną godziny u ubezpieczyciela, a stamtąd dostają przerażające książki, które sprawiają, że cię okłamujesz, jak te. Udało mu się również, jak mógł, będąc trajerem, malarzem grubego pędzla, zależnego od biblioteki, bramkarza prostybule, niekończącymi się małymi zawodnikami, wszystkie podlewane z wystarczającą ilością butelek, aby przepisać zły napój.
Inni stają się dużymi reporterami, dzierżą aparat, przechodzą od jednej wojny do drugiej, a stamtąd biorą powieści, takie jak Amerykanin. Irlandczycy, którzy wcierali ramiona, jako sekretarz, powiedział, że życie jest chaosem między dwiema ciszy. Że są tylko dwa pewności: jeden to wiedzieć, że się urodziłeś, a drugi, aby wiedzieć, że musisz umrzeć. I tak idziemy bez celu, złapani między dwiema ciszą, więc przechodzimy od jednej próżni do drugiej.
Czasami Vagabon przechodzi, tak jak przydarzyło się to Beckettowi, tam i paznokci, bez powodu absurdalnego noża, który zatrzyma zaledwie centymetry z serca, również bez powodu, aby zakończyć życie nazwiska lub genealogii. Destiny świetnie się bawi, wyciągając nóż, bawiąc się metalem, a Sopeton pozostawia cię w środku pocałunku, frazy lub ulicy.
Nie ma formuły, nie ma zasad. Król, jak pisze, przychodzi, kiedy chce. A potem, mam nadzieję, starość padnie na ciebie. Przekształcasz się w istotę oddalonej, z dala od wszystkich, podczas gdy strach wznosi się jak woda w studni. Zostaniesz zatopiony w samotności byka, gdy wpadnie na pierścień. Duża różnica wobec zwierzęcia polega na tym, że wiesz, co cię tam czeka. Ale jesteś taki sam jak on. Kiedy zatrzymasz się i spoglądasz w oczy komory, linie i to, co świeci, jest złoto. Ponieważ do końca chcesz rozbić pelerynę, przybij ostrza w gwiazdach, dlatego ogon, dym.
I tak, już granicząc z otchłaniami, piszesz coś niemożliwego, radością, oszczepem, który sadza w sercu Oblivion. Od ciosu na śmierć. To właśnie zrobił (Piszę Iliad). Robi to z radością tego, który wie, że nie ma powrotu, że możesz, musisz spalić wszystkie statki, że jest to ostatni atak z hełmem, z wykonaną tarczą, podniesionym mieczem. Wiesz o tym, nie ma nic innego jak rzucanie się o ścianę, nie ma nic innego, jak dawać wszystko, tańczyć, pisać do krwi.
I oto masz to, dając ostatnią pędzel do swojej legendy, w wesołym, erotycznym pożegnaniu, bez kranu. Nie ma litości na nic ani nikogo. Nawet ten czczony autor, który jest sam. Jest usiany tą liczbą autora dzieła. Każda strona to styl, przytłaczający, zgiełk czasowników, zwrotów, które pozostawiają cię leżąc i podnoszą do następnego potknięcia. Zesłód osiąga swój guzek, gdy, już w ostatnich rozdziałach, wszystkie książki, które kochał, które zrobiły to, co się stał. Bez wątpienia jeden z najsilniejszych pisarzy, którzy dali ostatnie dekady.
Pismo nie jest ćwiczeniem pluszowanych zwierząt ani zabawy dla panichów. Jest to coś dzikiego, że, gdy jest to literatura, umieścić włosy końca, kruszka cię, pozostawia ci fiolet. Zawsze powinniśmy to zrobić wyprostowaną, taką jak ten, który daje napaść, taki jak ten, który jest związany, przeciwko bagażniku, dudowi, oszczepaniu, tarczy, cokolwiek, aby życie nie pozostało w miejscu, co zabija, co ratuje. To właśnie zrobił libański dramaturg, w Paryżu, z garstką lekcji, które sprawiają, że zaniemówicie. To właśnie zrobił w roku jubileuszowym, w retrospektywie w Rzymie, która łączy prawie wszystkie jego dzieła.
Kłamać na śmierć, nie potrzebujesz uzbrojonej ani całej floty statków. Potrzebujesz książki, powieści, tragedii lub płótna, tylko garstki stron, tylko rogu, trochę materiału. I tam krwawiisz przez górę, z ogonem między nogami. To prawda, że wróci, nie poddaje się tak łatwo. Ale nie dzisiaj. Nie tak długo, jak żyjemy. Nie, podczas malowania piszemy. A sztuka jest tym, co robi. Utrzymuje nas przy życiu. Przytula nas szyję, dostajemy w oczach, usta, jak pocałunek, jak niebo, wchodzimy w nas wszędzie jak puszka słowa amar.