6 największych katastrof Związku Radzieckiego, które nie miały dużego wpływu na społeczeństwo
W czasach sowieckich model całkowitego pokoju i porządku został doprowadzony do perfekcji. Obywatele radzieccy nie byli informowani o katastrofach na dużą skalę, korupcji, przemocy i agresji, a ich psychika była zadbana.
A jeśli ich informowano, to nie od razu.
Nie wspominając o zachodniej prasie…
Stworzyło to iluzję, że wszystko jest w porządku w ogromnym kraju, że gospodarka rozwija się i postępuje.
Wypadek w Czarnobylu
Największą jest oczywiście dobrze znana awaria w Czarnobylu, która miała miejsce w 1986 roku.
Łącznie około 600 000 osób zmarło z powodu narażenia na promieniowanie po wypadku, w tym około 4 000 osób zmarło na raka lub choroby krwi.
Cały świat dowiedział się o awarii w Czarnobylu w ciągu kilku godzin.
Niemożliwe było ukrycie katastrofy na taką skalę. Ale są też inne wypadki na naszej dzisiejszej liście, o których władze, z oczywistych powodów, wolały nie mówić, a przez pewien czas nie wolno było o nich drukować.
№1. Wybuch odpadów jądrowych w Czelabińskich Zakładach Chemicznych „Majak-40” (1957).
Był to pierwszy wypadek radiacyjny w historii kraju, pierwsza katastrofa nuklearna w ZSRR. Tragedia jest lepiej znana jako „wypadek w Kyshtym”, ponieważ zakład chemiczny znajdował się w zamkniętym mieście Czelabińsk-40 (obecnie Ozersk), a Kyshtym był najbliższym miastem na mapach.
Nikt nie zginął bezpośrednio w eksplozji. Pierwszego dnia po eksplozji personel wojskowy z najbliższej jednostki i więźniowie z kolonii, która również znajdowała się w pobliżu, zostali wycofani z zagrożonego obszaru.
Dopiero tydzień lub dwa po wypadku ewakuowano miejscową ludność, a nawet wtedy tylko z najbardziej dotkniętych osiedli.
Eksplozja, która według szacunków uwolniła dziesiątki ton trotylu, miała miejsce w zbiorniku na odpady radioaktywne: zawiódł system chłodzenia.
Jednak ta historia o systemie chłodzenia jest wersją oficjalną. Istniała też inna nieoficjalna wersja: gorący roztwór szczawianu plutonu został omyłkowo dodany do zbiornika odparowującego z gorącym roztworem azotanu plutonu.
Gdy szczawian utlenił azotan, uwolniona została duża ilość energii, powodując przegrzanie i eksplozję zbiornika zawierającego radioaktywną mieszaninę.
Zbiornik, który znajdował się w betonowym kanionie na głębokości 8,2 m, został zniszczony, betonowa płyta o grubości 1 m i wadze 160 ton została wyrzucona 25 m w bok; eksplozja rozbiła okna budynków w promieniu 1 km; do atmosfery uwolniono około 20 milionów curies materiału radioaktywnego.
Dla porównania, wypadek w Czarnobylu uwolnił około 380 milionów curies, czyli około 19 razy więcej.
Strefa skażenia promieniowaniem obejmowała ogromny obszar zamieszkany przez 270 000 osób i obejmowała trzy obszary: Czelabińsk, Swierdłowsk i Tiumeń.
Straty przyszły później, wśród setek tysięcy wojskowych i cywilnych pracowników zaangażowanych w usuwanie skutków wypadku.
Wszyscy oni otrzymali wysokie dawki promieniowania.
Miejsce wypadku jest obecnie rezerwatem nuklearnym o nazwie „Wschodni Uralski Ślad Radioaktywny”. Jest on niedostępny dla zwiedzających, ponieważ nadal występuje tam bardzo wysoki poziom radioaktywności.
Władze ukrywały informacje o katastrofie zarówno przed ludnością kraju, jak i przed mieszkańcami Uralu w strefie skażenia radioaktywnego.
Kolumna dymu i pyłu, świecąca na pomarańczowo-czerwono do wysokości kilometra, została nazwana w gazetach „zorzą polarną”.
Jednak fakt wypadku na Uralu dość szybko stał się znany za granicą. Duńska prasa była pierwszą, która o tym poinformowała. Raport nie był jednak całkowicie dokładny: twierdził, że doszło do jakiegoś wypadku podczas radzieckich testów nuklearnych.
№2. Eksplozja rakiety balistycznej w Bajkonurze (1960)
Nie był to jedyny wypadek na Bajkonurze, ale był to jeden z największych wypadków na kosmodromie Bajkonur w czasach Związku Radzieckiego.
Miał on miejsce 24 października 1960 roku. Zupełnie nowy radziecki międzykontynentalny pocisk balistyczny R-16 był przygotowywany do wystrzelenia.
Przewodniczącym Państwowej Komisji do testowania R-16 był sam głównodowodzący Strategicznych Sił Rakietowych (SMF), marszałek artylerii M.I. Nedelin.
Jak to często bywało w historii Związku Radzieckiego, chciano uczcić 43. rocznicę rewolucji październikowej i przeprowadzić pierwszy start przed 7 listopada.
W pośpiechu dopuszczono się wszelkich możliwych i niewyobrażalnych naruszeń zasad bezpieczeństwa.
W rezultacie test zakończył się przedwczesnym uruchomieniem silnika i eksplozją materiału pędnego. Według różnych źródeł, od 92 do 126 osób zostało poparzonych, a następnie zmarło w wyniku poparzeń i ran.
Wśród zabitych był marszałek Nedelin.
Informacje o tragedii zostały utajnione i nie było oficjalnych raportów o katastrofie.
Rodzinom i przyjaciołom ofiar zalecono, aby nie rozmawiali o wypadku. Nawet marszałek Nedelin, według oficjalnego raportu, „tragicznie zginął w katastrofie lotniczej”.
Bardzo interesujący film dokumentalny został poświęcony temu tragicznemu wydarzeniu przez studio telewizyjne Roskosmos: „Dzień, w którym rakiety nie zostały wystrzelone”.
№3. Zderzenie samolotów nad Dnieprodzierżyńskiem (1979).
Ta katastrofa jest jedną z największych w historii lotnictwa. Zajmuje drugie miejsce w historii ZSRR pod względem liczby ofiar i trzecie na świecie pod względem kolizji samolotów.
Dwa samoloty Tu-134 linii Aerofłot (loty Czelabińsk-Kiszyniów i Taszkient-Mińsk) zderzyły się na niebie nad Dnieprodzierżyńskiem (Ukraińska SRR), zabijając wszystkie 178 osób na pokładzie.
Wśród zabitych było 17 zawodników uzbeckiego klubu piłkarskiego Pachtakor.
Tego dnia niedoświadczony dyspozytor pracował w najbardziej stresującym sektorze dyspozytorni w Charkowie, naruszając instrukcje.
Sytuację dodatkowo komplikował fakt, że jeden z trzech korytarzy powietrznych był „zarezerwowany” dla najwyższego przywódcy partii, Czernienki, który miał lecieć na spotkanie z Breżniewem, który tego dnia był na wakacjach na Krymie.
Kiedy kontrolerzy zobaczyli, że samoloty się mijają, wydali jednemu z nich polecenie zwiększenia wysokości. W powietrzu pojawiła się odpowiedź „Zrozumiałem”.
Kontrolerzy uspokoili się, wierząc, że właściwy samolot wykonał polecenie. W rzeczywistości odpowiedziała załoga trzeciego samolotu, IŁ-62 lecącego do Taszkientu.
Minutę później dwa Tu-134 zderzyły się w powietrzu…
Ta katastrofa, podobnie jak inne, zostałaby wyciszona, gdyby nie śmierć całej drużyny piłkarskiej, i to z najwyższej ligi.
W rezultacie, chociaż katastrofa lotnicza nie odbiła się szerokim echem w ZSRR (tylko gazeta „Soviet Sport” opublikowała niewielki artykuł o śmierci Pachtakora), nie została ona zatuszowana na szczeblu międzynarodowym.
№4. Katastrofa samolotu dowództwa Floty Pacyfiku pod Leningradem (1981)
Samolot transportowy Tu-104 przewożący dowódcę Floty Pacyfiku, prawie wszystkich jego zastępców, połowę personelu, dowództwo lotnictwa floty, flotylle, brygady i eskadry, rozbił się podczas startu z lotniska wojskowego w Puszkinie (niedaleko Leningradu).
W jednej chwili Flota Pacyfiku straciła swoje dowództwo. Łącznie zginęły 52 osoby, w tym 16 admirałów.
Dla porównania, w całej Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej radziecka marynarka wojenna straciła tylko czterech admirałów.
Przyczyną tragedii było przeładowanie samolotów. Oprócz ciężkich sejfów z mapami i dokumentami, samolot przewoził dużą liczbę deficytowych towarów, które szefowie mogli zdobyć w Leningradzie: sprzęt AGD, meble, a nawet owoce.
Załoga zorientowała się, że samolot jest przeładowany i poinformowała o tym dyspozytora, ale ten nie odważył się sprzeciwić wyższemu dowództwu.
Przeciążenie części ogonowej, nagły wzrost wiatru, niewspółosiowość samolotu i najprawdopodobniej przemieszczenie ładunku po starcie doprowadziły do katastrofy.
Po starcie samolot przechylił się o 50 metrów na ogon i prawą burtę i rozbił się.
Uderzenie spowodowało zapłon paliwa – nikt nie przeżył. Świadkowie wspominali, że po katastrofie cały pas startowy był zaśmiecony zepsutymi pomarańczami. Po katastrofie wszystkie Tu-104 zostały wycofane ze służby w siłach powietrznych.
№5. Katastrofa statku motorowego „Aleksander Suworow” (1983)
Statek wycieczkowy, płynący na trasie Rostów nad Donem – Moskwa, wszedł pod nienośne przęsło mostu Uljanowskiego nad Wołgą z maksymalną prędkością (25 km/h) i przejechał pod mostem kolejne 300 metrów z bezwładności.
W rezultacie cała górna część statku została po prostu odcięta: pokład, sala kinowa, kominy. Sytuację pogorszył fakt, że w tym czasie przez most przejeżdżał pociąg towarowy.
W wyniku zderzenia z mostem pociąg został przesunięty o 40 cm. W rezultacie niektóre wagony przewróciły się, a ich ładunek (węgiel, zboże, kłody) wysypał się na statek, powodując więcej ofiar.
Według różnych szacunków liczba ofiar śmiertelnych wyniosła od 176 do 600 osób.
Trudność w obliczeniu tej liczby wynika z faktu, że statek był przeciążony.
Oprócz 330 pasażerów, na pokładzie znajdowało się 50 członków załogi i 35 pracowników obsługi, znajomych i krewnych członków załogi, nie będących oficjalnie jej członkami. Niestety dla nich, większość pasażerów znajdowała się na górnym pokładzie (kino i parkiet taneczny), który został całkowicie zniszczony w wyniku zderzenia z mostkiem, stąd tak duża liczba ofiar.
Jedną z głównych przyczyn tragedii późnym wieczorem był brak świateł sygnalizacyjnych na mostku.
Dodatkowo kabina uciekiniera znajdowała się na niefortunnym trapie nie przeznaczonym do ruchu, który w ciemności wyglądał jak tablica sygnalizacyjna oznaczająca trap statku.
№6. Dwa pociągi zabite w pobliżu Ufy (1989)
Katastrofa ta jest największą w historii transportu kolejowego w kraju.
Dwa pociągi pasażerskie, Nowosybirsk-Adler i Adler-Nowosybirsk, zderzyły się czołowo w potężnej kolizji.
Spośród 1370 pasażerów (w tym 383 dzieci) zginęło 575 osób (645 według innych danych), w tym 181 dzieci; 623 osoby zostały ranne.
Uderzenie było tak silne, że fala uderzeniowa wybiła okna w sąsiednim mieście oddalonym o ponad 10 km od miejsca zdarzenia, a słup ognia był widoczny w odległości 100 km.
Nie mówiąc już o sąsiednim mieście! Eksplozja wywołała alarm Północnoamerykańskiego Systemu Obrony Powietrznej (NORAD)!
Amerykanie myśleli, że Sowieci przetestowali kolejną bombę atomową. Według ekspertów wybuch był prawie tak potężny jak eksplozja nuklearna w Hiroszimie.
Co spowodowało tak niszczycielską eksplozję? Półtorametrowa dziura w pobliskim gazociągu Zachodnia Syberia-Ural-Wołga, który transportował skroploną mieszankę benzyny.
Gaz wyciekający przez pęknięcie gromadził się na nisko położonym obszarze w pobliżu przejazdu kolejowego.
Kilka godzin przed wypadkiem przyrządy wykazały, że ciśnienie w gazociągu spadło. Jednak zamiast szukać wycieku, personel dyżurny zwiększył jedynie dopływ gazu, aby przywrócić ciśnienie.
W rezultacie więcej gazu wyciekło w wyniku zwiększonego ciśnienia. Kierowcy przejeżdżających pociągów powiadomili dyspozytora o poważnym wycieku gazu na przejeździe kolejowym, ale ten to zignorował.
To była tylko kwestia czasu, zanim „jezioro gazu” zapaliło się. Co spowodowało eksplozję – papieros wyrzucony przez okno pociągu, iskra spod kół podczas hamowania – nie można już ustalić.
Dziura w rurociągu była również spowodowana korozją lub łyżką koparki.
Źródło: lv.baltnews.com